piątek, 19 kwietnia 2019

2016


Wiersze opublikowane na platformie blogowej blox na blogu "Wszystko i nic" jako "deepbreath" w okresie wrzesień 2012 – marzec 2019

2016


co się z nami stanie                01.01.2016

co się z nami stanie, Dwight?

- pyta swoimi zmysłowymi ustami

Scarlett Johansson

patrząc na mnie wyczekująco

z ekranu telewizora


to jedna z takich scen

których nie może zabraknąć

w filmie

i w naszym życiu

aby coraz bardziej nieznośne

poczucie straty czasu

- czasu z którym nadal nie wiemy

jak się prawidłowo obchodzić

a chodzi nam się coraz trudniej

bo ścieżki ulice i chodniki

słysząc nasze kroki zamieniają się

w tory z przeszkodami

- wypełniło się rześkim powietrzem

płynącym z ośnieżonych

górskich szczytów

prosto do wnętrza naszych płuc

i wtedy niepomni upływu lat

zapniemy narty

naciągniemy na oczy gogle

i z lekko przerażonym uśmiechem

znów pomkniemy w dół

zostawiając za sobą strach




kobierzec                 04.01.2016


wchodzą

przez drzwi przez okna przez ściany

przez myśli

przynosząc obietnicę przyjaźni

o której w głębi serca

po cichu marzymy


działają powoli lecz skutecznie

nie natarczywie

przysuwają się do nas coraz bliżej

aby tkanym wspólnie kobiercem

z niezwykłych chwil

przykryć wreszcie tą rozmytą codzienność

zasmarkanej samotności


nie słuchamy głosu przeczucia

nie słuchamy niczyjego głosu

zatykamy uszy gęstą białą watą naszej wiary


patrzymy na to co będzie

uciekając wzrokiem od tego co było

choć nasza przyszłość jest już na zawsze

przybita

do krzyża minionych dni




śmietnik                  10.01.2016


jestem już zmęczony mówieniem

więc milczę


zanurzony w dźwiękach pogodnego dnia

znów jednak słyszę ten głos

od którego

nie mogę się uwolnić


byłeś tam gdzie nie powinno cię być

a nie było tam gdzie być powinieneś


mówi więcej

coraz głośniej

ale nie chcę już tego słuchać


nie wiem czyj to głos

nikt tego nie wie może nawet on sam


jeśli nie da mi spokoju

i tam

w końcu będę musiał

wyrzucić wszystkie znane słowa

aby chociaż przestać go rozumieć




pies                        05.02.2016


nie musisz odwracać głowy

aby zobaczyć

co jest za tą ścianą deszczu

która idzie za tobą krok w krok

jak porzucony pies

szukający swego nowego pana


surowe ciężkie krople

uparcie piszą na twych plecach

niekończącą się litanię

lecz ty tylko mocniej zaciskasz usta

bo przecież nie jesteś ani bogiem

ani żadnym świętym

wiesz że kiedyś jednak ulegniesz

wbrew sobie

wbrew szansie ocalenia

wbrew wszystkiemu w co wierzysz

jeśli coś takiego

w ogóle jeszcze istnieje




dostawca świeżych marzeń                    11.02.2016


podobno ktoś go niedawno widział

jak siedzi na betonowym nabrzeżu

tuż przy wejściu do portu

z tym swoim nieśmiertelnym dwukołowym wózkiem

pustym

i plując pestkami winogron

patrzy w błękitną dal

czekając na jeden z tych nielicznych statków

które tu czasem jeszcze przypływają

niczym jakieś mroczne zjawy wyciągane z morskiej toni

przez rękę dzierżącą trójząb


ostatnio pojawia się jednak coraz rzadziej

być może z powodu wiosennej suszy

i braku owoców

a może ze zmęczenia wiekiem

kiedy poranne otwarcie oczu staje się codzienną próbą sił

pomiędzy słabością i nadzieją


boję się że pewnego dnia nikt więcej o niego nie zapyta

jakby go nigdy nie było

choć był tu przecież przez całe swoje życie


tylko żarłoczne mewy

kręcące się przy falochronie

zdziwione

od czasu do czasu wydziobią jakąś pestkę

zamiecioną między ostre kamienie przez niespokojny wiatr





słowa doskonałe                    18.02.2016

                                                 "L'essentiel est invisible pour les yeux"

zdążył


łapiąc oddech na górnym pokładzie małego promu

wystawia twarz na ostatnie promienie zachodzącego słońca

barwiącego ściany domów wokół Starego Portu

zapachem cytryn i pomarańczy


z dworca autobusowego szedł pieszo prawie biegł

lecz mimo dziennej jeszcze pory

nie był to dobry pomysł na szybkie poznanie tego miasta

- niepewność była zbyt natarczywa

choć o tym aby koniecznie przeczytać "Uległość"

usłyszy dopiero za kilka godzin


wyniosłe forty świętych zostają za plecami

ich groźne mury niczego więcej jednak nie obronią

- wojna zmieniła swą postać

a linia wroga którą można przełamać już nie istnieje


istnieją za to liczby doskonałe

ukryte pośród tych które ponoć są istotą wszystkich rzeczy

od stworzenia świata w sześć dni poczynając


doskonałym stworzeniem jest też i kamień

jak go kiedyś opisał Poeta z jego kraju

a słowa...

- czy słowa mogą być doskonałe?


to pytanie przychodzi do niego jednak później dużo później

zupełnie innego wieczoru


po pół godzinie prom przybija do nabrzeża na maleńkim

acz malowniczym archipelagu

skąd następnego dnia wypłynie jachtem w swój kolejny rejs

mijając lewym halsem "granitowe, groźne widmo"

- majestatyczną średniowieczną twierdzę

zamienioną z czasem w więzienie

z którego nigdy nikomu nie udało się uciec

poza szukającym zemsty bohaterem z kart znanej powieści


a co z odpowiedzią?


odpowiedź leżała tuż obok

na morskim dnie

czekając przez długie lata aż rybak w końcu złowi ją w swą sieć


 
 
 
kawałek po kawałku                       24.02.2016


odcina kawałek po kawałku

tę linę

na której bez żalu powiesił już swoje życie

i zawija w srebrzystą folię niczym

kanapki na drogę

mówiąc do nie wiadomo kogo bo nikt go przecież nie słucha

- zobaczycie

to się jeszcze znowu kiedyś przyda


składa je pieczołowicie do kartonu

warstwa za warstwą

- karton powoli wypełnia swoje przeznaczenie

lina robi się coraz krótsza

a życie za chwilę pewnie spadnie na ziemię albo Ziemię

(w zależności od światopoglądu)

o ile jest cięższe od powietrza

co wcale w tych czasach nie jest takie oczywiste


słysząc pukanie do drzwi

uśmiecha się tylko pod nosem

- o nie!

nikogo teraz tu nie wpuści

musi skończyć co zaczął póki nóż nie stępi swego ostrza




krąg                        02.03.2016


kiedy wchodzi w ten krąg

narysowany w pamięci swą dziecięcą ręką

czuje się znów bezpieczny

jakby czas nigdy nie ruszył się nawet o milimetr

z tamtego magicznego miejsca


w nim trzyma te wszystkie wschody słońca

spełniające swe tajemne obietnice

słodki zapach pieczonego przez mamę sernika

lśniącego czarnego kota

z którym wymienia się snami

i obłędny smak czerwonych i żółtych czereśni

rosnących przy polnej drodze

która już nigdy i nigdzie się nie skończy




pogrzeb ekonomiczny                     08.03.2016


kiedy już będzie po wszystkim

na nagrobku

z jasnego granitu

będą wyryte tylko dwie daty imię i nazwisko


przemów nie będzie

kwiatów nie będzie

muzyki nie będzie

stypy też nie będzie


cóż

jego życie przecież było też ekonomiczne...




ślepe ulice                      15.03.2016


łatwo przeoczyć ten znak

na początku

i potem przychodzi to gorzkie niedowierzanie

rosnące w myślach nieludzkim ciężarem

- jak kamień


wtedy można się już tylko cofnąć

lub zostać

absurdalnie licząc na uśmiech przebiegłego losu

darowany przez życie wraz z oddechem

- i głosem


w odwodzie pozostają jeszcze mięśnie twarzy

wyćwiczone

codziennym nadstawianiem drugiego policzka

przez wegetujące w głosie słowa

- nazbyt aksamitne




turritopsis nutricula                 20.03.2016


w skupieniu

bada jej komórki pod mikroskopem

wierząc że to właśnie jemu uda się odnaleźć

ukryty w nich

mechanizm nieśmiertelności


może coś zostało przeoczone

nie wzięte pod uwagę

pominięte

przez niedostatek wiedzy lub wyobraźni


swoją drogą to ironia losu

że zaprogramowana w naszych komórkach

śmierć

pozwala nam żyć


obserwując z podziwem

niedostępny dla nieuzbrojonego oka

świat

zastanawia się

czy transdyferencjacja to jedyna możliwa droga

na bezpieczne ominięcie limitu Hayflicka


zmęczony

odrywa wreszcie oko od okularu

i spoglądając przez okno na budzącą się wiosnę

wcale nie jest jednak taki pewien

czy akurat dzisiaj

zadaje sobie odpowiednie pytanie




cóż to jest prawda?                31.03.2016


niewiele o nim wiadomo

poza tym

że był synem swego ojca i

- skazanym na śmierć


zbrodniarz

czy ofiara swoich przekonań

jaka jest prawda

do dzisiaj nikt nie wie

lecz

- cóż to jest prawda?


rzeczywistość nie zawsze

pozwala nam siebie

odkryć

w otaczającej ją

rozkrzyczanej pułapce masek



w każdym razie

tamtego gorącego dnia

został ocalony

- kto wie

być może

w zamian za swoje życie




pudełka                   06.04.2016


w pierwszym pudełku codziennie

spędza mniej więcej

osiem godzin

czyli

jedną trzecią swojego życia


jakiegokolwiek by kształtu

nie przybrało

zawsze pozostanie tylko mniejszym

lub większym

pudełkiem

bez względu na to

czym tak naprawdę jest


jak tylko opuszcza to pudełko

wchodzi do drugiego

w którym jest

coś


coś co musi zrobić natychmiast

coś co musi zrobić koniecznie

coś bo tak wypada

i wie że coś

będzie musiał zrobić wkrótce

bo nie może tego dłużej odkładać


a potem nagle zegar pokazuje 19.50

albo 5.31

kilkadziesiąt lat później

i wszystko znika


nie ma następnego wschodu

i zachodu słońca

śniadania obiadu kolacji

śpiewu ptaków

łez i śmiechu

pocałunku

ani snu


i nie ma też z kim rozmawiać

o trzecim pudełku

nie ma

i już



tak jak wtedy                      10.04.2016

                                                            1940-2010

zamknąłeś o poranku oczy

i ciągle czekasz

na dzień

by w końcu otworzyć je dla łez


lecz

ten dzień już nigdy nie nadejdzie

zostałeś wiecznym ślepcem

i nigdy już nie zobaczysz

ani swojej twarzy

ani twarzy

tych

którzy na zawsze odeszli


i tylko tak jak wtedy

zostanie ci

okrutna cisza

śpiewem ptaków przebita




ryba                            18.04.2016


to poczucie obcości

wobec

samego siebie

nie daje mu dziś spokoju


gdzieś popełnia błąd

i ulice nie słyszą jego kroków


jest niczym duch

płynący nad ziemią

w niewidzialnej łodzi ciała

jednostajnie

napędzanej wiosłami czasu


gdzieś popełnia błąd

i ludzie nie słyszą jego słów


nic dziwnego

od dawna tylko udaje

otwierając usta

jak ryba

wyrzucona ręką losu na brzeg


gdzieś popełnia błąd

i nawet sól straciła już swój smak




i patrz:                              22.04.2016


i patrz:

zamyka się koło historii

wiesz znów tyle samo

co wiedziałeś na samym początku


trudno to zrozumieć

być może nie da się tego zrozumieć nigdy

że jest się ciągle

o krok za blisko lub za daleko


cóż

zapisana opowieść

staje się tylko kolejnym zbiorem liter

rozsypanych

na kartce wspomnień




delikatnie mówiąc                    29.04.2016


wiele zaczyna już wskazywać na to

że świat

delikatnie mówiąc - oszalał


świat - wszystkie wymieszane formy

żywe i nieżywe

będące

środowiskiem naturalnym ludzi


ludzie - wszystkie wymieszane formy

żywe i nieżywe

dla których naturalnym środowiskiem

jest świat


szaleństwo - sytuacja w której formy żywe

w sposób niekontrolowany

mogą się przekształcić

w formy nieżywe

a przekształcenie odwrotne

może być dość trudne do przeprowadzenia




"Jeszcze nie wieczór"                       06.05.2016


jak tu zagrać

swą rolę

w tym ostatnim przedstawieniu

gdy trzęsie się głos

i ręce


niełatwo jest wyjść

ten jeszcze jeden raz na scenę

będąc

własnego ciała więźniem


a jeśli potem pójść na spacer

po alejkach

rozsypanych wśród jesiennych liści

albo i po ulicach

błądzących w pośpiechu hałaśliwym

- jakże trudno jest kogoś spotkać

gdy traci się swoją pamięć


bywa jednak że uśmiechnie się los

i dojdzie do spotkania

- jakże trudno się wtedy rozstać

w lęku

czy to nie ostatnie

będzie już w słowach pożegnanie


tymczasem słuchaj:

dzwoneczek dzwoni trzy razy

już nie dzień

jeszcze nie wieczór

trwaj chwilo

niech piękno twe lśni odwagą




powiew snu                  20.05.2016


przenika przez nagą skórę

zapadając się w miękkich tkankach łącznych

aż po usta

niczym w zdradliwych mokradłach

uciekającego czasu


dociera w końcu do kości by tam

przylgnąć do istoty zbitej

jak do lustra

na którym widać już pierwsze pęknięcie


naczynia krwionośne

oplatają go włóknem czerwieni


czeka

by powiew snu

zamknął przed nim labirynt złych myśli

na błękitnego nieba klucz




instalacja                    28.05.2016


z palety dźwięków

wybiera najpierw szum wiosennych drzew

bo uwielbia to ciche drżenie

ich młodych liści

- choć wahał się nad szumem morskich fal

ale nic straconego

doda go trochę później


wśród drzew kładzie gruntową drogę

wijącą się wśród łąk

a nad nią zawiesza żółty krążek słońca

podobny

wyłącznie do samego siebie

bo żadna inna gwiazda go nigdy nie zastąpi


trochę dalej usypuje wzgórze

więc droga nie ma wyjścia i wzdychając

nad niesprawiedliwością świata tego

z gracją biegnie lekko pod górę


na niebie

maluje kilka cumulusów

bo cóż jest piękniejszego niż jego błękit

płynący na pierzastych poduszkach

do fabryki słodkich snów


przydałby się chyba też jakiś człowiek

który

zbliżając się do szczytu wzgórza

najpierw usłyszy

a dopiero po chwili zobaczy

upragniony cel swej dzisiejszej podróży


i teraz może już dodać szum morskich fal

za którym tak tęsknią żeglarze

oraz zakochani


i to już wszystko

tym razem nie będzie żadnej dramaturgii

nawet takiej starannie ukrytej

w liniach zapętlonych słów


ach

byłby zapomniał o zawieszce

z zapachem świeżego morskiego powietrza

bo przecież nazwa

czasami

do czegoś go tam jednak zobowiązuje




pochodnia                 07.06.2016


w spojrzeniu trzymasz pochodnię

jak ciekawość

rzucającą kręgi światła

kręgi szklane

twarde

szlifowane jak diament


wyciągasz z nicości coś

o czym kiedyś

marzyłeś

zamiast zająć się czymś przyzwoitym

tworzeniem stabilnych definicji

połykaniem wiedzy

i pieniędzy

drukowanych przez banki


za późno


możesz już tylko usiąść na krześle

na środku swojego

spokoju

jeśli zdołasz się tam

jakimś cudem doczołgać




Miejsce                  08.06.2016


rzecz

dzieje się w Miejscu

zalegania niesłychanie obfitych pokładów

samotności


stwórca o nas zapomniał - mówi Pierwszy

głuchym głosem

wydobytym z ust twarzy

nie wyrażającej niczego poza sobą


nie zapomniał tylko jest nas zbyt wielu - mówi Drugi

- nikt już nie potrafi tego ogarnąć

swoim umysłem

nawet on

bo każdy chce coś przeżyć

zaistnieć

nie być pominiętym

w tych czasach których każdy chce być jednak kimś


o czym wy mówicie przecież go nie ma i nigdy nie było

- powiedziałby Trzeci

ale milczy choć wydawało mu się dotąd

że zawsze mówi to co myśli

słychać grom


Miejsce drży

pajęcza sieć znika

narasta płacz i zgrzytanie zębów


a nie mówiłem? - odzywa się niespodziewanie Trzeci


Pierwszy i Drugi patrzą na niego z zaciekawieniem

nie przypuszczali

że aż tak wielka może być jego wiara




na Księżycu               16.06.2016


dziś wieczorem przy ognisku

śpiewamy piosenki

na płynącym po niebie Księżycu


nasze ciała są tam lekkie

i musimy się trzymać za ręce

aby nas nie porwał magnetyczny wiatr

szalonych dusz

niepokonanych przez mroki dnia


nasze twarze wykute jak w skałach

a myśli niczym kwitnące drzewa

także i dla tych

których dzisiaj tu z nami już nie ma


a gdy nad ranem wrócimy na Ziemię

z poparzonymi od iskier

ustami

uśmiechniemy się tylko słodko do siebie

- bo czegóż nam więcej potrzeba?




Kontener 176                  26.06.2016


pod jednym z budynków

postawiono niebieski kontener

na gruz


po kilku dniach był już pełen

lecz stoi dalej

i czeka

kłując oczy przechodniów

swoim ciężarem


poobijany

brudny

lecz zgodnie z przepisami

psuje harmonię spokoju wpisanego

w nudną codzienność ulicy


być może to zupełnie nieważne

ale numer 176

był na nim napisany

kiedyś białymi cyframi




diabeł                    06.07.2016


na dziewiątej most rozkłada szeroko

swe ramiona

nad nurtem rzeki spokojnym


na pierwszej widać ławkę przy fontannie

pustą

fontanna nie działa

może nikt już nie wie jak ją naprawić


na jedenastej czarny kot przechodzi

przez ulicę

szukając swojej czarownicy


a na dwunastej niestety stoi diabeł

i czeka

jak go przechytrzyć

przejść przez niego czy ominąć umyślnie?




Pomiędzy nimi                  16.07.2016


ciemniej niż światło

jaśniej niż mrok

pomiędzy nimi stawia swój krok


głośniej niż szept

ciszej niż krzyk

pomiędzy nimi zawiesza niby-sny


częściej niż nigdy

rzadziej niż zawsze

pomiędzy nimi szuka słów z prawdy


gdzieś dalej niż tutaj

gdzieś bliżej niż tam

pomiędzy nimi wciąż tuła się sam


za mniej niż wszystko

za więcej niż nic

pomiędzy nimi próbuje jakby-żyć




Verrazano                     29.07.2016


przesuwam cię z drugiej osoby

do trzeciej


nie chcę już z tobą

rozmawiać

mogę ci się jeszcze tylko przyglądać

zupełnie beznamiętnie

jak tapecie

z mostem Verrazano

przyklejonej

na ścianie mglistych wspomnień


już nawet nie pamiętam

kiedy ostatni raz on był mną




dotykając                        03.08.2016


światło zwisa z latarni

z trudem

dotykając ziemi

swoimi bosymi stopami


"istnieją pytania

na które nie ma ludzkich

odpowiedzi"

światło gaśnie

kiedy

nadciąga

dzień kolejnych straceń




ΔU = Q + W                   06.08.2016
  
kiedy idzie do niej z wizytą

nie niesie kwiatów

bo cóż kwiaty

- więdną...

za to niesie

ładnie zapakowaną

pierwszą zasadę termodynamiki


ona zachwycona prezentem

rozwiązuje

wściekle czerwoną wstążkę

i stosunkowo szybko

sprawdzają zasadę praktycznie

w układzie

doskonale izolowanym


a potem

spleceni zmęczeniem

uciekają od swoich myśli

za niecodzienność

kropli potu

nie większej niż oka-mgnienie




nie-śmier-tel-na                      18.08.2016


dusza

postanowiła w końcu rozmówić się z sercem

bo ileż można

żyć w jednym ciele bez wyjaśnienia sobie

paru ważnych spraw


oparta o żebra

które aż zatrzeszczały widząc co się święci

rzekła więc tak:

- słuchaj serce

w głębi siebie to ci trochę zazdroszczę

bo mówią

że uczucia to z ciebie chociaż jesteś przecież

tylko pompą

tłoczącą krew tu i ówdzie

która może się zepsuć w każdej chwili


a ja?

popatrz:

w odróżnieniu od ciebie jestem nieśmiertelna

nie-śmier-tel-na

rozumiesz jakie to ma dla nas obojga implikacje?


a tak przy okazji

jak już tak sobie miło rozmawiamy

to nie wierz w te plotki rozsiewane przez ten

nieporadny umysł

jakobym była jednak bytem materialnym



- znów masz depresję?

zapytało serce

być może lekko złośliwie


obrażona dusza

zamknęła się w sobie i wyrzuciła klucz przez usta


serce pomyślało smutkiem

jak bardzo już potrafi być bez siebie





blask                      25.08.2016


otwarte prostokąty okien

wrośnięte w ściany domów jak bluszcz

w cmentarne kamienne krzyże


dziwna twarz namalowana

na starej

pocztowej skrzynce

zagubionej w zaułku dusznych ulic

(z żartobliwie wulgarnym napisem)


posępna pustka

upalnego miejskiego południa

zaschniętego w wyblakłych spojrzeniach

nieobecnych przechodniów


nagły wybuch chrapliwego śmiechu

skaczący echem

po śpiących w kwiatach balkonach


a w mrocznej bramie

ozdobionej pięknym ornamentem

sprężynowy nóż czekający cierpliwie

na swoją kromkę chleba

albo na blask

który spłynie prosto ze słońca




powiedzcie                       01.09.2016


tamten zły sierpniowy dzień

na zawsze

miał zostać zapomniany

bez prawa powrotu

z niepamięci

ukrytej

głęboko pod ziemią zakopanej


po wielu latach

milczenia

stało się jednak inaczej

choć tego życia siłą

wyrwanego

z tak młodego serca

nikt nikomu już nigdy nie zwróci


wróciły za to słowa

na skrawku papieru

napisane

"jest mi smutno że muszę

umierać

powiedzcie mojej babci

że zachowałam się jak trzeba"





chwila idealna                      07.09.2016


gdyby to była chwila

idealna

wszystkie części złożyć się powinny

w jedną niepodzielną całość

spójną bez spójników

żadnych albo-albo ani nawet jednego

małego

wygiętego w haczyk pytajnika


po co ci ona - mówią cicho

ci rozgoryczeni

pochyleni jak wierzby płaczące

przez życie

niosąc swój smutek schowany na dnie oczu

po zapomnianych pustych ulicach


- ideałów przecież nie ma

nie ma

nie ma na tym świecie - po chwili takiej

jakby trochę byle jakiej

dodają

zaciskając w ustach idealne kamienie




luna mendax                    28.09.2016


czy można ulepić

z tych wszystkich garnków patelni talerzy

wieszaków w przedpokojach

kwiatów w doniczkach

albo drzwi lodówek

gdzie mleko stoi obok wódki

jakąś ładną historię

do której przylgną czerwone rozgwiazdy


to luna mendax rozdaje jednak

nasze karty

i rzecz staje się zbyt późno oczywista

niczym ten grosik

rzucony kiedyś przez ramię do fontanny

rosnącej w zamyśleniu krętych uliczek




dalej                  07.10.2016


gdy nogi barowych stołków

zaczynają sennie patrzeć w sufit

pora iść

tam

gdzie kończy się to

co nie może dłużej trwać


a potem

gdy zgaśnie wzrok

brnąć dalej po omacku

z wyciągniętymi przed siebie słowami

choć słowo "dalej"

- nic już wtedy nie znaczy




do dzieła!                         12.10.2016


Melquiades już sto lat temu mówił że nauka

wyeliminuje odległość


skąd on u licha o tym wiedział?


pewnie przyleciał do nas z przyszłości

na latającym dywanie

trzymając w rękach

zapisane szyfrem pergaminy

(w nich wszystko co będzie było zapisane)

a na twarzy uśmiech

promienny poprawiony sztuczną szczęką


to jedyne rozsądne wytłumaczenie

chyba że ktoś zna inne

to bardzo proszę

nie czekać

chwycić za klawiaturę

i...

- do dzieła!




Wypełnia się                    20.10.2016


wypełnia się dzień światłem

i słowem



i zapachem chleba

upieczonego ze wschodem

słońca

nad kręgiem widnym

oczekiwania

nazbyt już długo

w tęsknocie rosnącym

melodią spojrzeń rzucanych

w objęcia ust

czekających

na dotyk marcepanowego

smaku nieba



wypełnia się całym światem

i chwilą





marionetki                               27.10.2016

                                                                            pamięci C.K.N.

pomiędzy nudą a rozgoryczeniem

kołyszą się sznurki

niknące gdzieś w górze

wciąż te same gesty

jednakowe ruchy

i niczego nie zmienia ubiór doskonały


czymże się różni to co kiedyś było

od tego co jeszcze dzisiaj

przeminie

przecież już wkrótce

krople zapomnienia i tak

po twarzach starych bezlitośnie spłyną


lecz mistrz ciągle pisze swoje arcydzieło

raz wierszem raz prozą

z powagą i śmiechem

oprawia swe myśli

w nader śliczne ramy

jakby to cożkoli jutro miało zmienić




wrony pomylone                    04.11.2016


jeśli się chce

nietrudno je policzyć

siedzące na wygiętych łukowato gałęziach brzozy

tak groźne

w swym czarnym bezruchu


każda z nich jest jak wyrzut sumienia

od którego nie można się uwolnić

uciekając

w emocjonalny infantylizm

mający oblec wstydliwą nagość prawdy


tak jak nie wystarcza

ciche "chciałem dobrze"

ani zdumione

"nikt nie przypuszczał że tak to się potoczy"

aby na dobre wrócił spokój


gdy odlatują

można na chwilę oddać się złudzeniu


gdy wracają

(a zawsze wracają)

nigdy nie wiadomo czy to wciąż one

czy jakieś inne

tylko bardzo do nich podobne




rotacje                       11.11.2016


jak wmontować w rytuał codzienności

zapobieganie szkodliwym rotacjom

kręgosłupa

prowadzącym do urazów

które najczęściej rezydują w strefie bólu


w ich unikaniu - jak mówią - pomaga

odpowiedni zestaw ćwiczeń

wzmacniających mięśnie stabilizujące


należy również wcześniej zadbać o

odpowiednią postawę

unikając nienaturalnych pozycji

w różnego rodzaju wymuszonych...

sytuacjach

(szczególnie długotrwałego siedzenia)


istotną kwestią jest także równomierne

obciążanie rąk

choćby podczas podnoszenia przedmiotów

(i osób)

- winny się one znajdować jak najbliżej

naszego ciała


trzeba się też starać

utrzymywać naturalne krzywizny

kręgosłupa

podczas snu w czasie dnia

i w ogóle


ważne!

wskazana jest kąpiel pod prysznicem

a nie w wannie


jeśli sprawy zaszły jednak za daleko

zostają jeszcze lekarstwa

elektrostymulacje

laser

lub

w ostateczności

metody operacyjne

zastosowane przez właściwego chirurga

aby

nasze wnętrze

miało się nadal czego trzymać




Czas                    18.11.2016


cóż za widok:

patrzą jak papierowe łódeczki mijających dni

odpływają od brzegu

niesione niewidocznym prądem

aby na środku jeziora wkrótce wypełnił się ich Czas


"to co było jest tym co będzie" - wzdycha Pierwszy

i spoglądając w górę

dodaje

z jak zwykle przylepionym do głosu smutkiem

- niestety

"nic zgoła nowego nie ma pod słońcem"


"rozróżnienie między

przeszłością teraźniejszością i przyszłością

jest niczym innym

jak uparcie podtrzymywaną iluzją" - rzuca na to beztrosko

Drugi

rzucając jednocześnie otoczakiem

który odbija się kilka razy od płaskiej jeziorowej tafli

i - znika


"czymże jest więc Czas?" - pyta się w myślach Trzeci

chronicznie balansujący

pomiędzy teorią splątania kwantowego

a odrodzoną koncepcją czasu jak najbardziej realnego

takiego z krwi i kości

choć trudno zaprzeczyć że w takim razie również i z wody


zapatrzeni

nawet nie zauważają

jak podśpiewując sobie coś pod nosem właśnie mija ich Czas


                                                                                                                                                        cytaty: Ks.K., św.A, A.E. ;)




migdały                    01.12.2016


przychodzi nie dając szans

na spakowanie

do płuc

choćby tylko tych najważniejszych słów

w poręczne zdania pożegnań


smutne słowa puchną więc w gardle

jak migdały

takie przez które nie można przełknąć śliny

a nie te które pewnego dnia

wyrosłyby z kwiatów czuwających drzew


i jasne też jest

że nie da się już więcej wycinać

kawałków nieba

z błękitu rozwieszonego

przed zamkniętą elipsą zgaszonych oczu





organizatorzy                     09.12.2016
 

najważniejszym jest

zainstalowanie sprawnego systemu

bezbłędnie wychwytującego

ludzkie słabości

niestety

nawet takie

wynikające z dobrego serca


potem wystarczy już tylko

czekać na błąd

lub finezyjnie mu pomóc

gdy sprawa jest w miarę pilna

(choć czasem ta "pomoc" bywa

- oględnie mówiąc - dość brutalna)


natomiast organizatorzy tego

- powiedzmy - procederu

zazwyczaj pozostają dobrze ukryci

w głębokim cieniu

niczym jakieś złe duchy którymi

straszy się małe dzieci

- a przecież wszyscy wiedzą

że złych duchów nie ma

zostały tylko te dobre

bo złe

na własne życzenie

weszły kiedyś w świnie

i już dawno skończyły w jeziorze

Galilejskim

swoją marną egzystencję


kim więc są że tak bardzo

nie chcą pokazywać swoich twarzy?





Kruche ręce                        17.12.2016


Jej kruche ręce

wypełnione ciepłem serca

jak na dłoni

kruche a jednak tak silne

od tylu lat

biegnące do utraty tchu

przez ból i strach

losem

wiejącym prosto w twarz

spragnione tych

kilku

niewypowiedzialnych słów

zawstydzonych

w bezradnym milczeniu

przed rozświetloną

choinką

Wigilii Bożego Narodzenia


kruche ręce mojej

Mamy

które dziś przytulam

do swej dziecięcej twarzy




dla Franka               23.12.2016


od trzech lat

z każdym nowym dniem

odkrywasz oczu

błękitem

swój coraz większy świat

świat

w którym przyjdzie ci przeżyć

niebo

choć i piekło

też może się zdarzyć

ale o tym na razie

- cicho sza

jeszcze będzie na to czas

aby przestrzec cię

przed złem

dzisiaj

niech rosną

niczym skrzydła

tylko te dobre myśli

radujmy się

- jak dobrze że z nami jesteś




rdza                       30.12.2016


kolejny rok się zbliża

a tu proszę

- rdzewieje mechanizm wyobraźni


przyszłość wydaje się tego nie zauważać

lecz to tylko jej łabędzi śpiew

rozbrzmiewający w ogrodzie Hesperyd


kiedyś

(ukłony od przeszłości)

dzięki trudnej wręcz do opisania

determinacji

udało się pokonać ten problem

za czterdziestym podejściem

- ale w tych czasach

wróżenie

z fusów dobrze zaparzonej kawy

może

(choć nie musi)

okazać się nieco bardziej skuteczne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz