Wiersze opublikowane na platformie blogowej blox na blogu
"Wszystko i nic" jako "deepbreath" w okresie
wrzesień 2012 – marzec 2019
2016
co
się z nami stanie
01.01.2016
co
się z nami stanie, Dwight?
-
pyta swoimi zmysłowymi ustami
Scarlett
Johansson
patrząc
na mnie wyczekująco
z
ekranu telewizora
to
jedna z takich scen
których
nie może zabraknąć
w
filmie
i
w naszym życiu
aby
coraz bardziej nieznośne
poczucie
straty czasu
-
czasu z którym nadal nie wiemy
jak
się prawidłowo obchodzić
a
chodzi nam się coraz trudniej
bo
ścieżki ulice i chodniki
słysząc
nasze kroki zamieniają się
w
tory z przeszkodami
-
wypełniło się rześkim powietrzem
płynącym
z ośnieżonych
górskich
szczytów
prosto
do wnętrza naszych płuc
i
wtedy niepomni upływu lat
zapniemy
narty
naciągniemy
na oczy gogle
i
z lekko przerażonym uśmiechem
znów
pomkniemy w dół
zostawiając
za sobą strach
kobierzec
04.01.2016
wchodzą
przez
drzwi przez okna przez ściany
przez
myśli
przynosząc
obietnicę przyjaźni
o
której w głębi serca
po
cichu marzymy
działają
powoli lecz skutecznie
nie
natarczywie
przysuwają
się do nas coraz bliżej
aby
tkanym wspólnie kobiercem
z
niezwykłych chwil
przykryć
wreszcie tą rozmytą codzienność
zasmarkanej
samotności
nie
słuchamy głosu przeczucia
nie
słuchamy niczyjego głosu
zatykamy
uszy gęstą białą watą naszej wiary
patrzymy
na to co będzie
uciekając
wzrokiem od tego co było
choć
nasza przyszłość jest już na zawsze
przybita
do
krzyża minionych dni
śmietnik
10.01.2016
jestem
już zmęczony mówieniem
więc
milczę
zanurzony
w dźwiękach pogodnego dnia
znów
jednak słyszę ten głos
od
którego
nie
mogę się uwolnić
byłeś
tam gdzie nie powinno cię być
a
nie było tam gdzie być powinieneś
mówi
więcej
coraz
głośniej
ale
nie chcę już tego słuchać
nie
wiem czyj to głos
nikt
tego nie wie może nawet on sam
jeśli
nie da mi spokoju
i
tam
w
końcu będę musiał
wyrzucić
wszystkie znane słowa
aby
chociaż przestać go rozumieć
pies
05.02.2016
nie
musisz odwracać głowy
aby
zobaczyć
co
jest za tą ścianą deszczu
która
idzie za tobą krok w krok
jak
porzucony pies
szukający
swego nowego pana
surowe
ciężkie krople
uparcie
piszą na twych plecach
niekończącą
się litanię
lecz
ty tylko mocniej zaciskasz usta
bo
przecież nie jesteś ani bogiem
ani
żadnym świętym
wiesz
że kiedyś jednak ulegniesz
wbrew
sobie
wbrew
szansie ocalenia
wbrew
wszystkiemu w co wierzysz
jeśli
coś takiego
w
ogóle jeszcze istnieje
dostawca
świeżych marzeń 11.02.2016
podobno
ktoś go niedawno widział
jak
siedzi na betonowym nabrzeżu
tuż
przy wejściu do portu
z
tym swoim nieśmiertelnym dwukołowym wózkiem
pustym
i
plując pestkami winogron
patrzy
w błękitną dal
czekając
na jeden z tych nielicznych statków
które
tu czasem jeszcze przypływają
niczym
jakieś mroczne zjawy wyciągane z morskiej toni
przez
rękę dzierżącą trójząb
ostatnio
pojawia się jednak coraz rzadziej
być
może z powodu wiosennej suszy
i
braku owoców
a
może ze zmęczenia wiekiem
kiedy
poranne otwarcie oczu staje się codzienną próbą sił
pomiędzy
słabością i nadzieją
boję
się że pewnego dnia nikt więcej o niego nie zapyta
jakby
go nigdy nie było
choć
był tu przecież przez całe swoje życie
tylko
żarłoczne mewy
kręcące
się przy falochronie
zdziwione
od
czasu do czasu wydziobią jakąś pestkę
zamiecioną
między ostre kamienie przez niespokojny wiatr
słowa
doskonałe 18.02.2016
"L'essentiel
est invisible pour les yeux"
zdążył
łapiąc
oddech na górnym pokładzie małego promu
wystawia
twarz na ostatnie promienie zachodzącego słońca
barwiącego
ściany domów wokół Starego Portu
zapachem
cytryn i pomarańczy
z
dworca autobusowego szedł pieszo prawie biegł
lecz
mimo dziennej jeszcze pory
nie
był to dobry pomysł na szybkie poznanie tego miasta
-
niepewność była zbyt natarczywa
choć
o tym aby koniecznie przeczytać "Uległość"
usłyszy
dopiero za kilka godzin
wyniosłe
forty świętych zostają za plecami
ich
groźne mury niczego więcej jednak nie obronią
-
wojna zmieniła swą postać
a
linia wroga którą można przełamać już nie istnieje
istnieją
za to liczby doskonałe
ukryte
pośród tych które ponoć są istotą wszystkich rzeczy
od
stworzenia świata w sześć dni poczynając
doskonałym
stworzeniem jest też i kamień
jak
go kiedyś opisał Poeta z jego kraju
a
słowa...
-
czy słowa mogą być doskonałe?
to
pytanie przychodzi do niego jednak później dużo później
zupełnie
innego wieczoru
po
pół godzinie prom przybija do nabrzeża na maleńkim
acz
malowniczym archipelagu
skąd
następnego dnia wypłynie jachtem w swój kolejny rejs
mijając
lewym halsem "granitowe, groźne widmo"
-
majestatyczną średniowieczną twierdzę
zamienioną
z czasem w więzienie
z
którego nigdy nikomu nie udało się uciec
poza
szukającym zemsty bohaterem z kart znanej powieści
a
co z odpowiedzią?
odpowiedź
leżała tuż obok
na
morskim dnie
czekając
przez długie lata aż rybak w końcu złowi ją w swą sieć
kawałek
po kawałku 24.02.2016
odcina
kawałek po kawałku
tę
linę
na
której bez żalu powiesił już swoje życie
i
zawija w srebrzystą folię niczym
kanapki
na drogę
mówiąc
do nie wiadomo kogo bo nikt go przecież nie słucha
-
zobaczycie
to
się jeszcze znowu kiedyś przyda
składa
je pieczołowicie do kartonu
warstwa
za warstwą
-
karton powoli wypełnia swoje przeznaczenie
lina
robi się coraz krótsza
a
życie za chwilę pewnie spadnie na ziemię albo Ziemię
(w
zależności od światopoglądu)
o
ile jest cięższe od powietrza
co
wcale w tych czasach nie jest takie oczywiste
słysząc
pukanie do drzwi
uśmiecha
się tylko pod nosem
-
o nie!
nikogo
teraz tu nie wpuści
musi
skończyć co zaczął póki nóż nie stępi swego ostrza
krąg
02.03.2016
kiedy
wchodzi w ten krąg
narysowany
w pamięci swą dziecięcą ręką
czuje
się znów bezpieczny
jakby
czas nigdy nie ruszył się nawet o milimetr
z
tamtego magicznego miejsca
w
nim trzyma te wszystkie wschody słońca
spełniające
swe tajemne obietnice
słodki
zapach pieczonego przez mamę sernika
lśniącego
czarnego kota
z
którym wymienia się snami
i
obłędny smak czerwonych i żółtych czereśni
rosnących
przy polnej drodze
która
już nigdy i nigdzie się nie skończy
pogrzeb
ekonomiczny 08.03.2016
kiedy
już będzie po wszystkim
na
nagrobku
z
jasnego granitu
będą
wyryte tylko dwie daty imię i nazwisko
przemów
nie będzie
kwiatów
nie będzie
muzyki
nie będzie
stypy
też nie będzie
cóż
jego
życie przecież było też ekonomiczne...
ślepe
ulice 15.03.2016
łatwo
przeoczyć ten znak
na
początku
i
potem przychodzi to gorzkie niedowierzanie
rosnące
w myślach nieludzkim ciężarem
-
jak kamień
wtedy
można się już tylko cofnąć
lub
zostać
absurdalnie
licząc na uśmiech przebiegłego losu
darowany
przez życie wraz z oddechem
-
i głosem
w
odwodzie pozostają jeszcze mięśnie twarzy
wyćwiczone
codziennym
nadstawianiem drugiego policzka
przez
wegetujące w głosie słowa
-
nazbyt aksamitne
turritopsis
nutricula 20.03.2016
w
skupieniu
bada
jej komórki pod mikroskopem
wierząc
że to właśnie jemu uda się odnaleźć
ukryty
w nich
mechanizm
nieśmiertelności
może
coś zostało przeoczone
nie
wzięte pod uwagę
pominięte
przez
niedostatek wiedzy lub wyobraźni
swoją
drogą to ironia losu
że
zaprogramowana w naszych komórkach
śmierć
pozwala
nam żyć
obserwując
z podziwem
niedostępny
dla nieuzbrojonego oka
świat
zastanawia
się
czy
transdyferencjacja to jedyna możliwa droga
na
bezpieczne ominięcie limitu Hayflicka
zmęczony
odrywa
wreszcie oko od okularu
i
spoglądając przez okno na budzącą się wiosnę
wcale
nie jest jednak taki pewien
czy
akurat dzisiaj
zadaje
sobie odpowiednie pytanie
cóż
to jest prawda? 31.03.2016
niewiele
o nim wiadomo
poza
tym
że
był synem swego ojca i
-
skazanym na śmierć
zbrodniarz
czy
ofiara swoich przekonań
jaka
jest prawda
do
dzisiaj nikt nie wie
lecz
-
cóż to jest prawda?
rzeczywistość
nie zawsze
pozwala
nam siebie
odkryć
w
otaczającej ją
rozkrzyczanej
pułapce masek
w
każdym razie
tamtego
gorącego dnia
został
ocalony
-
kto wie
być
może
w
zamian za swoje życie
pudełka
06.04.2016
w
pierwszym pudełku codziennie
spędza
mniej więcej
osiem
godzin
czyli
jedną
trzecią swojego życia
jakiegokolwiek
by kształtu
nie
przybrało
zawsze
pozostanie tylko mniejszym
lub
większym
pudełkiem
bez
względu na to
czym
tak naprawdę jest
jak
tylko opuszcza to pudełko
wchodzi
do drugiego
w
którym jest
coś
coś
co musi zrobić natychmiast
coś
co musi zrobić koniecznie
coś
bo tak wypada
i
wie że coś
będzie
musiał zrobić wkrótce
bo
nie może tego dłużej odkładać
a
potem nagle zegar pokazuje 19.50
albo
5.31
kilkadziesiąt
lat później
i
wszystko znika
nie
ma następnego wschodu
i
zachodu słońca
śniadania
obiadu kolacji
śpiewu
ptaków
łez
i śmiechu
pocałunku
ani
snu
i
nie ma też z kim rozmawiać
o
trzecim pudełku
nie
ma
i
już
1940-2010
zamknąłeś
o poranku oczy
i
ciągle czekasz
na
dzień
by
w końcu otworzyć je dla łez
lecz
ten
dzień już nigdy nie nadejdzie
zostałeś
wiecznym ślepcem
i
nigdy już nie zobaczysz
ani
swojej twarzy
ani
twarzy
tych
którzy
na zawsze odeszli
i
tylko tak jak wtedy
zostanie
ci
okrutna
cisza
śpiewem
ptaków przebita
ryba
18.04.2016
to
poczucie obcości
wobec
samego
siebie
nie
daje mu dziś spokoju
gdzieś
popełnia błąd
i
ulice nie słyszą jego kroków
jest
niczym duch
płynący
nad ziemią
w
niewidzialnej łodzi ciała
jednostajnie
napędzanej
wiosłami czasu
gdzieś
popełnia błąd
i
ludzie nie słyszą jego słów
nic
dziwnego
od
dawna tylko udaje
otwierając
usta
jak
ryba
wyrzucona
ręką losu na brzeg
gdzieś
popełnia błąd
i
nawet sól straciła już swój smak
i
patrz: 22.04.2016
i
patrz:
zamyka
się koło historii
wiesz
znów tyle samo
co
wiedziałeś na samym początku
trudno
to zrozumieć
być
może nie da się tego zrozumieć nigdy
że
jest się ciągle
o
krok za blisko lub za daleko
cóż
zapisana
opowieść
staje
się tylko kolejnym zbiorem liter
rozsypanych
na
kartce wspomnień
delikatnie
mówiąc 29.04.2016
wiele
zaczyna już wskazywać na to
że
świat
delikatnie
mówiąc - oszalał
świat
- wszystkie wymieszane formy
żywe
i nieżywe
będące
środowiskiem
naturalnym ludzi
ludzie
- wszystkie wymieszane formy
żywe
i nieżywe
dla
których naturalnym środowiskiem
jest
świat
szaleństwo
- sytuacja w której formy żywe
w
sposób niekontrolowany
mogą
się przekształcić
w
formy nieżywe
a
przekształcenie odwrotne
może
być dość trudne do przeprowadzenia
"Jeszcze
nie wieczór" 06.05.2016
jak
tu zagrać
swą
rolę
w
tym ostatnim przedstawieniu
gdy
trzęsie się głos
i
ręce
niełatwo
jest wyjść
ten
jeszcze jeden raz na scenę
będąc
własnego
ciała więźniem
a
jeśli potem pójść na spacer
po
alejkach
rozsypanych
wśród jesiennych liści
albo
i po ulicach
błądzących
w pośpiechu hałaśliwym
-
jakże trudno jest kogoś spotkać
gdy
traci się swoją pamięć
bywa
jednak że uśmiechnie się los
i
dojdzie do spotkania
-
jakże trudno się wtedy rozstać
w
lęku
czy
to nie ostatnie
będzie
już w słowach pożegnanie
tymczasem
słuchaj:
dzwoneczek
dzwoni trzy razy
już
nie dzień
jeszcze
nie wieczór
trwaj
chwilo
niech
piękno twe lśni odwagą
powiew
snu 20.05.2016
przenika
przez nagą skórę
zapadając
się w miękkich tkankach łącznych
aż
po usta
niczym
w zdradliwych mokradłach
uciekającego
czasu
dociera
w końcu do kości by tam
przylgnąć
do istoty zbitej
jak
do lustra
na
którym widać już pierwsze pęknięcie
naczynia
krwionośne
oplatają
go włóknem czerwieni
czeka
by
powiew snu
zamknął
przed nim labirynt złych myśli
na
błękitnego nieba klucz
instalacja
28.05.2016
z
palety dźwięków
wybiera
najpierw szum wiosennych drzew
bo
uwielbia to ciche drżenie
ich
młodych liści
-
choć wahał się nad szumem morskich fal
ale
nic straconego
doda
go trochę później
wśród
drzew kładzie gruntową drogę
wijącą
się wśród łąk
a
nad nią zawiesza żółty krążek słońca
podobny
wyłącznie
do samego siebie
bo
żadna inna gwiazda go nigdy nie zastąpi
trochę
dalej usypuje wzgórze
więc
droga nie ma wyjścia i wzdychając
nad
niesprawiedliwością świata tego
z
gracją biegnie lekko pod górę
na
niebie
maluje
kilka cumulusów
bo
cóż jest piękniejszego niż jego błękit
płynący
na pierzastych poduszkach
do
fabryki słodkich snów
przydałby
się chyba też jakiś człowiek
który
zbliżając
się do szczytu wzgórza
najpierw
usłyszy
a
dopiero po chwili zobaczy
upragniony
cel swej dzisiejszej podróży
i
teraz może już dodać szum morskich fal
za
którym tak tęsknią żeglarze
oraz
zakochani
i
to już wszystko
tym
razem nie będzie żadnej dramaturgii
nawet
takiej starannie ukrytej
w
liniach zapętlonych słów
ach
byłby
zapomniał o zawieszce
z
zapachem świeżego morskiego powietrza
bo
przecież nazwa
czasami
do
czegoś go tam jednak zobowiązuje
pochodnia
07.06.2016
w
spojrzeniu trzymasz pochodnię
jak
ciekawość
rzucającą
kręgi światła
kręgi
szklane
twarde
szlifowane
jak diament
wyciągasz
z nicości coś
o
czym kiedyś
marzyłeś
zamiast
zająć się czymś przyzwoitym
tworzeniem
stabilnych definicji
połykaniem
wiedzy
i
pieniędzy
drukowanych
przez banki
za
późno
możesz
już tylko usiąść na krześle
na
środku swojego
spokoju
jeśli
zdołasz się tam
jakimś
cudem doczołgać
Miejsce
08.06.2016
rzecz
dzieje
się w Miejscu
zalegania
niesłychanie obfitych pokładów
samotności
stwórca
o nas zapomniał - mówi Pierwszy
głuchym
głosem
wydobytym
z ust twarzy
nie
wyrażającej niczego poza sobą
nie
zapomniał tylko jest nas zbyt wielu - mówi Drugi
-
nikt już nie potrafi tego ogarnąć
swoim
umysłem
nawet
on
bo
każdy chce coś przeżyć
zaistnieć
nie
być pominiętym
w
tych czasach których każdy chce być jednak kimś
o
czym wy mówicie przecież go nie ma i nigdy nie było
-
powiedziałby Trzeci
ale
milczy choć wydawało mu się dotąd
że
zawsze mówi to co myśli
słychać
grom
Miejsce
drży
pajęcza
sieć znika
narasta
płacz i zgrzytanie zębów
a
nie mówiłem? - odzywa się niespodziewanie Trzeci
Pierwszy
i Drugi patrzą na niego z zaciekawieniem
nie
przypuszczali
że
aż tak wielka może być jego wiara
na
Księżycu 16.06.2016
dziś
wieczorem przy ognisku
śpiewamy
piosenki
na
płynącym po niebie Księżycu
nasze
ciała są tam lekkie
i
musimy się trzymać za ręce
aby
nas nie porwał magnetyczny wiatr
szalonych
dusz
niepokonanych
przez mroki dnia
nasze
twarze wykute jak w skałach
a
myśli niczym kwitnące drzewa
także
i dla tych
których
dzisiaj tu z nami już nie ma
a
gdy nad ranem wrócimy na Ziemię
z
poparzonymi od iskier
ustami
uśmiechniemy
się tylko słodko do siebie
-
bo czegóż nam więcej potrzeba?
Kontener
176 26.06.2016
pod
jednym z budynków
postawiono
niebieski kontener
na
gruz
po
kilku dniach był już pełen
lecz
stoi dalej
i
czeka
kłując
oczy przechodniów
swoim
ciężarem
poobijany
brudny
lecz
zgodnie z przepisami
psuje
harmonię spokoju wpisanego
w
nudną codzienność ulicy
być
może to zupełnie nieważne
ale
numer 176
był
na nim napisany
kiedyś
białymi cyframi
diabeł
06.07.2016
na
dziewiątej most rozkłada szeroko
swe
ramiona
nad
nurtem rzeki spokojnym
na
pierwszej widać ławkę przy fontannie
pustą
fontanna
nie działa
może
nikt już nie wie jak ją naprawić
na
jedenastej czarny kot przechodzi
przez
ulicę
szukając
swojej czarownicy
a
na dwunastej niestety stoi diabeł
i
czeka
jak
go przechytrzyć
przejść
przez niego czy ominąć umyślnie?
Pomiędzy nimi 16.07.2016
ciemniej
niż światło
jaśniej
niż mrok
pomiędzy
nimi stawia swój krok
głośniej
niż szept
ciszej
niż krzyk
pomiędzy
nimi zawiesza niby-sny
częściej
niż nigdy
rzadziej
niż zawsze
pomiędzy
nimi szuka słów z prawdy
gdzieś
dalej niż tutaj
gdzieś
bliżej niż tam
pomiędzy
nimi wciąż tuła się sam
za
mniej niż wszystko
za
więcej niż nic
pomiędzy
nimi próbuje jakby-żyć
Verrazano
29.07.2016
przesuwam
cię z drugiej osoby
do
trzeciej
nie
chcę już z tobą
rozmawiać
mogę
ci się jeszcze tylko przyglądać
zupełnie
beznamiętnie
jak
tapecie
z
mostem Verrazano
przyklejonej
na
ścianie mglistych wspomnień
już
nawet nie pamiętam
kiedy
ostatni raz on był mną
dotykając
03.08.2016
światło
zwisa z latarni
z
trudem
dotykając
ziemi
swoimi
bosymi stopami
"istnieją
pytania
na
które nie ma ludzkich
odpowiedzi"
światło
gaśnie
kiedy
nadciąga
dzień
kolejnych straceń
ΔU
= Q + W 06.08.2016
kiedy
idzie do niej z wizytą
nie
niesie kwiatów
bo
cóż kwiaty
-
więdną...
za
to niesie
ładnie
zapakowaną
pierwszą
zasadę termodynamiki
ona
zachwycona prezentem
rozwiązuje
wściekle
czerwoną wstążkę
i
stosunkowo szybko
sprawdzają
zasadę praktycznie
w
układzie
doskonale
izolowanym
a
potem
spleceni
zmęczeniem
uciekają
od swoich myśli
za
niecodzienność
kropli
potu
nie
większej niż oka-mgnienie
nie-śmier-tel-na
18.08.2016
dusza
postanowiła
w końcu rozmówić się z sercem
bo
ileż można
żyć
w jednym ciele bez wyjaśnienia sobie
paru
ważnych spraw
oparta
o żebra
które
aż zatrzeszczały widząc co się święci
rzekła
więc tak:
-
słuchaj serce
w
głębi siebie to ci trochę zazdroszczę
bo
mówią
że
uczucia to z ciebie chociaż jesteś przecież
tylko
pompą
tłoczącą
krew tu i ówdzie
która
może się zepsuć w każdej chwili
a
ja?
popatrz:
w
odróżnieniu od ciebie jestem nieśmiertelna
nie-śmier-tel-na
rozumiesz
jakie to ma dla nas obojga implikacje?
a
tak przy okazji
jak
już tak sobie miło rozmawiamy
to
nie wierz w te plotki rozsiewane przez ten
nieporadny
umysł
jakobym
była jednak bytem materialnym
-
znów masz depresję?
zapytało
serce
być
może lekko złośliwie
obrażona
dusza
zamknęła
się w sobie i wyrzuciła klucz przez usta
serce
pomyślało smutkiem
jak
bardzo już potrafi być bez siebie
blask
25.08.2016
otwarte
prostokąty okien
wrośnięte
w ściany domów jak bluszcz
w
cmentarne kamienne krzyże
dziwna
twarz namalowana
na
starej
pocztowej
skrzynce
zagubionej
w zaułku dusznych ulic
(z
żartobliwie wulgarnym napisem)
posępna
pustka
upalnego
miejskiego południa
zaschniętego
w wyblakłych spojrzeniach
nieobecnych
przechodniów
nagły
wybuch chrapliwego śmiechu
skaczący
echem
po
śpiących w kwiatach balkonach
a
w mrocznej bramie
ozdobionej
pięknym ornamentem
sprężynowy
nóż czekający cierpliwie
na
swoją kromkę chleba
albo
na blask
który
spłynie prosto ze słońca
powiedzcie
01.09.2016
tamten
zły sierpniowy dzień
na
zawsze
miał
zostać zapomniany
bez
prawa powrotu
z
niepamięci
ukrytej
głęboko
pod ziemią zakopanej
po
wielu latach
milczenia
stało
się jednak inaczej
choć
tego życia siłą
wyrwanego
z
tak młodego serca
nikt
nikomu już nigdy nie zwróci
wróciły
za to słowa
na
skrawku papieru
napisane
"jest
mi smutno że muszę
umierać
powiedzcie
mojej babci
że
zachowałam się jak trzeba"
chwila
idealna 07.09.2016
gdyby
to była chwila
idealna
wszystkie
części złożyć się powinny
w
jedną niepodzielną całość
spójną
bez spójników
żadnych
albo-albo ani nawet jednego
małego
wygiętego
w haczyk pytajnika
po
co ci ona - mówią cicho
ci
rozgoryczeni
pochyleni
jak wierzby płaczące
przez
życie
niosąc
swój smutek schowany na dnie oczu
po
zapomnianych pustych ulicach
-
ideałów przecież nie ma
nie
ma
nie
ma na tym świecie - po chwili takiej
jakby
trochę byle jakiej
dodają
zaciskając
w ustach idealne kamienie
luna
mendax 28.09.2016
czy
można ulepić
z
tych wszystkich garnków patelni talerzy
wieszaków
w przedpokojach
kwiatów
w doniczkach
albo
drzwi lodówek
gdzie
mleko stoi obok wódki
jakąś
ładną historię
do
której przylgną czerwone rozgwiazdy
to
luna mendax rozdaje jednak
nasze
karty
i
rzecz staje się zbyt późno oczywista
niczym
ten grosik
rzucony
kiedyś przez ramię do fontanny
rosnącej
w zamyśleniu krętych uliczek
dalej
07.10.2016
gdy
nogi barowych stołków
zaczynają
sennie patrzeć w sufit
pora
iść
tam
gdzie
kończy się to
co
nie może dłużej trwać
a
potem
gdy
zgaśnie wzrok
brnąć
dalej po omacku
z
wyciągniętymi przed siebie słowami
choć
słowo "dalej"
-
nic już wtedy nie znaczy
do
dzieła! 12.10.2016
Melquiades
już sto lat temu mówił że nauka
wyeliminuje
odległość
skąd
on u licha o tym wiedział?
pewnie
przyleciał do nas z przyszłości
na
latającym dywanie
trzymając
w rękach
zapisane
szyfrem pergaminy
(w
nich wszystko co będzie było zapisane)
a
na twarzy uśmiech
promienny
poprawiony sztuczną szczęką
to
jedyne rozsądne wytłumaczenie
chyba
że ktoś zna inne
to
bardzo proszę
nie
czekać
chwycić
za klawiaturę
i...
-
do dzieła!
Wypełnia
się 20.10.2016
wypełnia
się dzień światłem
i
słowem
i
zapachem chleba
upieczonego
ze wschodem
słońca
nad
kręgiem widnym
oczekiwania
nazbyt
już długo
w
tęsknocie rosnącym
melodią
spojrzeń rzucanych
w
objęcia ust
czekających
na
dotyk marcepanowego
smaku
nieba
wypełnia
się całym światem
i
chwilą
marionetki
27.10.2016
pamięci
C.K.N.
pomiędzy
nudą a rozgoryczeniem
kołyszą
się sznurki
niknące
gdzieś w górze
wciąż
te same gesty
jednakowe
ruchy
i
niczego nie zmienia ubiór doskonały
czymże
się różni to co kiedyś było
od
tego co jeszcze dzisiaj
przeminie
przecież
już wkrótce
krople
zapomnienia i tak
po
twarzach starych bezlitośnie spłyną
lecz
mistrz ciągle pisze swoje arcydzieło
raz
wierszem raz prozą
z
powagą i śmiechem
oprawia
swe myśli
w
nader śliczne ramy
jakby
to cożkoli jutro miało zmienić
wrony
pomylone 04.11.2016
jeśli
się chce
nietrudno
je policzyć
siedzące
na wygiętych łukowato gałęziach brzozy
tak
groźne
w
swym czarnym bezruchu
każda
z nich jest jak wyrzut sumienia
od
którego nie można się uwolnić
uciekając
w
emocjonalny infantylizm
mający
oblec wstydliwą nagość prawdy
tak
jak nie wystarcza
ciche
"chciałem dobrze"
ani
zdumione
"nikt
nie przypuszczał że tak to się potoczy"
aby
na dobre wrócił spokój
gdy
odlatują
można
na chwilę oddać się złudzeniu
gdy
wracają
(a
zawsze wracają)
nigdy
nie wiadomo czy to wciąż one
czy
jakieś inne
tylko
bardzo do nich podobne
rotacje
11.11.2016
jak
wmontować w rytuał codzienności
zapobieganie
szkodliwym rotacjom
kręgosłupa
prowadzącym
do urazów
które
najczęściej rezydują w strefie bólu
w
ich unikaniu - jak mówią - pomaga
odpowiedni
zestaw ćwiczeń
wzmacniających
mięśnie stabilizujące
należy
również wcześniej zadbać o
odpowiednią
postawę
unikając
nienaturalnych pozycji
w
różnego rodzaju wymuszonych...
sytuacjach
(szczególnie
długotrwałego siedzenia)
istotną
kwestią jest także równomierne
obciążanie
rąk
choćby
podczas podnoszenia przedmiotów
(i
osób)
-
winny się one znajdować jak najbliżej
naszego
ciała
trzeba
się też starać
utrzymywać
naturalne krzywizny
kręgosłupa
podczas
snu w czasie dnia
i
w ogóle
ważne!
wskazana
jest kąpiel pod prysznicem
a
nie w wannie
jeśli
sprawy zaszły jednak za daleko
zostają
jeszcze lekarstwa
elektrostymulacje
laser
lub
w
ostateczności
metody
operacyjne
zastosowane
przez właściwego chirurga
aby
nasze
wnętrze
miało
się nadal czego trzymać
Czas
18.11.2016
cóż
za widok:
patrzą
jak papierowe łódeczki mijających dni
odpływają
od brzegu
niesione
niewidocznym prądem
aby
na środku jeziora wkrótce wypełnił się ich Czas
"to
co było jest tym co będzie" - wzdycha Pierwszy
i
spoglądając w górę
dodaje
z
jak zwykle przylepionym do głosu smutkiem
-
niestety
"nic
zgoła nowego nie ma pod słońcem"
"rozróżnienie
między
przeszłością
teraźniejszością i przyszłością
jest
niczym innym
jak
uparcie podtrzymywaną iluzją" - rzuca na to beztrosko
Drugi
rzucając
jednocześnie otoczakiem
który
odbija się kilka razy od płaskiej jeziorowej tafli
i
- znika
"czymże
jest więc Czas?" - pyta się w myślach Trzeci
chronicznie
balansujący
pomiędzy
teorią splątania kwantowego
a
odrodzoną koncepcją czasu jak najbardziej realnego
takiego
z krwi i kości
choć
trudno zaprzeczyć że w takim razie również i z wody
zapatrzeni
nawet
nie zauważają
jak
podśpiewując sobie coś pod nosem właśnie mija ich Czas
cytaty:
Ks.K., św.A, A.E. ;)
migdały
01.12.2016
przychodzi
nie dając szans
na
spakowanie
do
płuc
choćby
tylko tych najważniejszych słów
w
poręczne zdania pożegnań
smutne
słowa puchną więc w gardle
jak
migdały
takie
przez które nie można przełknąć śliny
a
nie te które pewnego dnia
wyrosłyby
z kwiatów czuwających drzew
i
jasne też jest
że
nie da się już więcej wycinać
kawałków
nieba
z
błękitu rozwieszonego
przed
zamkniętą elipsą zgaszonych oczu
organizatorzy
09.12.2016
najważniejszym
jest
zainstalowanie
sprawnego systemu
bezbłędnie
wychwytującego
ludzkie
słabości
niestety
nawet
takie
wynikające
z dobrego serca
potem
wystarczy już tylko
czekać
na błąd
lub
finezyjnie mu pomóc
gdy
sprawa jest w miarę pilna
(choć
czasem ta "pomoc" bywa
-
oględnie mówiąc - dość brutalna)
natomiast
organizatorzy tego
-
powiedzmy - procederu
zazwyczaj
pozostają dobrze ukryci
w
głębokim cieniu
niczym
jakieś złe duchy którymi
straszy
się małe dzieci
-
a przecież wszyscy wiedzą
że
złych duchów nie ma
zostały
tylko te dobre
bo
złe
na
własne życzenie
weszły
kiedyś w świnie
i
już dawno skończyły w jeziorze
Galilejskim
swoją
marną egzystencję
kim
więc są że tak bardzo
nie
chcą pokazywać swoich twarzy?
Kruche
ręce 17.12.2016
Jej
kruche ręce
wypełnione
ciepłem serca
jak
na dłoni
kruche
a jednak tak silne
od
tylu lat
biegnące
do utraty tchu
przez
ból i strach
losem
wiejącym
prosto w twarz
spragnione
tych
kilku
niewypowiedzialnych
słów
zawstydzonych
w
bezradnym milczeniu
przed
rozświetloną
choinką
Wigilii
Bożego Narodzenia
kruche
ręce mojej
Mamy
które
dziś przytulam
do
swej dziecięcej twarzy
dla
Franka 23.12.2016
od
trzech lat
z
każdym nowym dniem
odkrywasz
oczu
błękitem
swój
coraz większy świat
świat
w
którym przyjdzie ci przeżyć
niebo
choć
i piekło
też
może się zdarzyć
ale
o tym na razie
-
cicho sza
jeszcze
będzie na to czas
aby
przestrzec cię
przed
złem
dzisiaj
niech
rosną
niczym
skrzydła
tylko
te dobre myśli
radujmy
się
-
jak dobrze że z nami jesteś
rdza
30.12.2016
kolejny
rok się zbliża
a
tu proszę
-
rdzewieje mechanizm wyobraźni
przyszłość
wydaje się tego nie zauważać
lecz
to tylko jej łabędzi śpiew
rozbrzmiewający
w ogrodzie Hesperyd
kiedyś
(ukłony
od przeszłości)
dzięki
trudnej wręcz do opisania
determinacji
udało
się pokonać ten problem
za
czterdziestym podejściem
-
ale w tych czasach
wróżenie
z
fusów dobrze zaparzonej kawy
może
(choć
nie musi)
okazać
się nieco bardziej skuteczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz