Wiersze opublikowane na platformie blogowej blox na blogu
"Wszystko i nic" jako "deepbreath" w okresie
wrzesień 2012 – marzec 2019
2015
spacer
04.01.2015
zabierasz
mnie do miejsc
mi
nieznanych
zapisałaś
je w swoim uśmiechu
przed
laty
by
na nas czekały
na
tę chwilę
gdy
mi pokażesz rysunki
swoich
myśli
zostawione
na ścianach
z
powietrza i marzeń
przy
stolikach odurzonych
zapachem
kawy
w
odbiciu płomyka świecy
na
kieliszku słodkiego
czerwonego
wina
kładziesz
mi palec na ustach
słyszę
twój głos
jak
opowiadasz o tym
co
wczoraj dzisiaj
lub
o tym co dla ciebie ważne
najważniejsze
a
może nawet i o tym że kiedyś
znów
tutaj przyjdziesz
i
będziesz się uśmiechać
kulig
09.01.2015
płatek
śniegu
wirując
spada
prosto z nieba
ląduje
na ciepłym policzku
jak
niespodziewany
prezent
kłęby
pary
przy
chrapach koni
w
oknach światła
choinek
i
śmiech dzieci toczących
wielkie
białe kule
dzwonią
dzwoneczki
sanie
już gotowe
kulig
zaraz wyruszy
zabierze
mnie na łąki
gorącem
pachnące
w
szmaragd morza i duszę gór
tam
co
ostrożnie
nazywamy
życiem
gdzieś
pomiędzy ziemią
a
dywanem z chmur
przebaczenie
13.01.2015
otwierasz
ręce
zamykasz
wykręcasz
je do bólu
w
nadgarstkach krwawych
arterii
zaczepionych
w sercu
szukasz
sposobu na przebaczenie
choć
wcale tego nie chcesz
ratujesz
swoje oczy
przed
zniknięciem obrazów
zbyt
prawdziwych
w
swoim splątanym zakłamaniu
leżącym
na stole zamiast
śniadania
poruszasz
ustami
przeżuwając
chropowate milczenie
krzesło
udaje
zainteresowanie
skrzypiąc
wygina oparcie
równoważąc
bezsilność
rozpostartą
pomiędzy
teraz i kiedyś
w
18.01.2015
w
jasności
słońca
lampy drżącego płomienia
w
ciemności
nocy
zamkniętych oczu podziemiach
w
myślach
krążących
śmiesznych czy strasznych
w
słowach
pustych
pełnych i tych ostatnich
które
na zawsze w nas połączą
koniec
z początkiem
nawet
gdy nikt ich nigdy nie wypowie
w
czynach
widzialnych
i niewidzialnych
mających
być a jednak niebyłych
zasznurowanych
w poczuciu winy
lub
wręcz przeciwnie
w
podziękowaniu że się nie zdarzyły
w
pytaniach
prostych
trudnych mądrych lub głupich
i
w odpowiedziach
zdrowych
a może śmiertelnie zatrutych
w
tym wszystkim
i
w jeszcze więcej
musimy
budzić się i zasypiać
dopóki
tli się w nas choć iskra życia...
planety
23.01.2015
nasz
układ zwany słonecznym
wciąż
ma wiele tajemnic
(na
szczęście)
niestety
ktoś w końcu
to
wyliczył
że
mogą się w nim ukrywać
jeszcze
dwie nieznane
planety
nie
można ich jednak zobaczyć
są
zbyt daleko
od
naszej niedoskonałej
nieuleczalnie
zazdrosnej ziemi
to
dobrze
bo
ciągle mogą tam bywać
tylko
oni
podróżnicy
słów
na
rydwanach światła w przestrzeni
przyciąganie
28.01.2015
kim
jesteś
pytam
czując
jak mnie przyciągasz
choć
dzieli nas tak wiele
wschodów
słońca
i
słów odlatujących w samotność
prawa
fizyki
oddychają
z niedowierzaniem
jak
moje usta
przyłapane
na
jedzeniu zakazanych słodyczy
dotyk
zamienia się w szept
a
szept w pocałunek
proszę
przyciągnij
mnie jeszcze mocniej
tak
blisko
ile
tylko masz w sobie siły
mebel
03.02.2015
kiedyś
myślałem że pamięć
może
być tylko
mniej
lub bardziej wyszukanym
meblem
do
trzymania wspomnień
półką
komodą z szufladami lub ostatecznie
zakurzonym
kufrem na strychu
przy
którym pająk
rozsnuwa
swą śmiercionośną sieć
nie
sądziłem
że
może być mieszkaniem
a
nawet domem
ze
ścianami oknami drzwiami sufitem
i
podłogą
pod
którą są jeszcze piwnice
gdzie
w ciemnościach dojrzewają nasze winy
powoli
nabierając aromatu
cierpkiego
lub słodkiego rozgrzeszenia
na
pozór 05.02.2015
na
pozór
mamy
wszystko
czego
nam potrzeba
chwile
szczęścia
złapanego
cudem
za
rękę
i
chwile
cierpienia
zakutego
w nocną
bezsenność
mamy
o co walczyć
i
z czym przegrywać
widzimy
nie patrząc
i
patrzymy nie widząc
odchodzimy
nie
ruszając się z miejsca
zabieramy
oddając
w zamian siebie
wybieramy
nie
mając wyboru
pomiędzy
dobrem a złem
mamy
wszystko
co
tylko można sobie
wymarzyć
nawet
to
co
nam się nigdy
na
pozór
nie
wydarzy
widok
przez okno 08.02.2015
miał
być inny
ale
jest właśnie taki
jakby
życie
nie
miało nic więcej do zaproponowania
zanim
sobie pójdzie
a
może i miało
tylko
ciągle nie byłem
jeszcze
gotów
i
w końcu jeszcze zamieniło się bezgłośnie
w
lepkie nigdy
teraz
codziennie
patrzymy
na siebie
z
niechęcią
ja
na ciebie
stąd
ty
na mnie
stamtąd
udając
że nadal nie chcemy się pogodzić
z
tym czego przez okno
nie
widać
oni
(dziecięce rymowanki) 11.02.2015
są
tacy
dla
których miłość
niczym
się nie różni
od
nienawiści
są
i tacy
którzy
kochają
pławić
się morzach
zawiści
są
też i tacy
którym
najsłodszą
wydaje
się być
zazdrość
nie
brakuje i takich
których
do szału
doprowadza
nasza
radość
wszyscy
oni
zapomnieli
o sobie
zanim
zaczną żyć
swoim
życiem
obudzą
się w grobie
och
;-) 13.02.2015
och
próbuję
się nie rozpuścić
i
przejść suchą stopą
przez
te idiotyczne sokowirówki smartfonów
zakleszczonych
w oczekiwaniu
na
najnowsze aplikacje
docieram
skrajem wyczerpania
do
mojej twarzy oczu
i
tej całej doczepionej reszty wytrwale udającej
zainteresowanie
kolejnym
trędowatym
gadżetem
pragnienia
jak to mają w zwyczaju
wyciągają
mi z portfela
kartę
kredytową o wysokim oprocentowaniu
pochyloną
z namaszczeniem
nad
klawiszem enter
bełkot
wiadomości rozsadza mi głowę
tylko
kłamstwa całą dobę
kim
oni wszyscy są aby za mnie decydować!
cicho...
mogą mi przecież
internet
zablokować
;-)
ostatnie
słowo 18.02.2015
w
odpowiedzi
na
jeszcze
niezadane
pytanie
już
wszystko
zdążyłem
nie
powiedzieć
na
swoją obronę
przed
milczeniem
śpiące
ptaki 24.02.2015
idę
cicho przez ogród
aby
nie spłoszyć
śpiących
na gałęziach
ptaków
(one
naprawdę tak śpią?)
moje
oczy
które
już niejedno widziały
i
nie widziały
próbują
się przyzwyczaić
do
szelestu ciemności
zanim
zobaczę bladą twarz
nadchodzącego
świtu
ptaki
obudzą się
i
odlecą
one
wiedzą wcześniej
jeśli
je poproszę
zabiorą
mnie ze sobą
wcale
nie jestem jednak
pewien
czy
warto zamieniać
swoją
samotność
na
szum
trzepoczących
w klatce nieba
skrzydeł
pewnego
dnia lub nocy 05.03.2015
pewnego
dnia
lub
nocy
niespodziewanie
wyjdziemy
z
tej przeźroczystej
gęstej
mgły
zawieszonej
od
lat
na
naszych powiekach
znów
będziemy mogli
sobie
zaufać
po
tak wielu latach
udawania
że
jesteśmy sobie niepotrzebni
w
jednej
ochrypłej
od krzyku chwili
zobaczymy
jak
bardzo nam nas brakowało
pewnego
dnia
lub
nocy
zabraknie
w nas łez
do
wycierania wreszcie naszych
twarzy
bywają
delikatne
jak
jedwab
bywają
szorstkie
jak
zmęczone życiem
dłonie
nie
ma reguły
a
może i ich nie ma
bo
przecież
w
swojej istocie są
niewidzialne
i
tylko czasem się nam wydaje
że
czujemy
ich
zbawienny dotyk
tego
któregoś
z
kolei
już
naprawdę ostatniego
ocalenia
struktura
18.03.2015
ciągle
próbuję stworzyć
to
coś czego
jak
mi się wydaje
nadal
w sobie
nie
mam
przestawiam
zmieniam
dodaję
ujmuję
czasem
zniecierpliwiony
wyrzucam
i
nie mam
pojęcia
czy
to wystarczy
omijam
przy tym
o
ile się da
z
jednej strony niepewność
a
z drugiej
te
wszystkie zbyt wysoko
wzniosłe
słowa
tylko
zaciemniające obraz
tej
prostej struktury
na
której kiedyś
wreszcie
bez obaw
będę
mógł siebie rozpiąć
lub
oprzeć
w ten sposób 25.03.2015
coraz
częściej
bolą
mnie wieczorem oczy
to
pewnie czas
przypomina
w ten sposób
o
sobie
bo
przecież nic nie jest wieczne
chciałbym
je wysłać
na
wakacje
aby
mogły choć trochę odpocząć
nie
patrzeć
nie
dostrzegać
nie
rozpaczać
nie
usychać z tęsknoty
lecz
ciągle to nie jest ten odpowiedni
moment
tak
jakby kiedykolwiek
miał
taki nadejść
jedyne
co mogę dla nich zrobić
to
tylko
jak
co wieczór
ułożyć
je do snu
jak
zaczarowana 12.04.2015
przykręca
mi je z wysiłkiem
śrubami
do barku
ciężkim
metalowym kluczem
a
krople potu
aż
mu błyszczą na czole
wzdłuż
rąk mocuje
opaskami
zaciskowymi
i
zadowolony ze swego pierzastego
dzieła
z
uśmiechem lekko popycha mnie do przodu
mówiąc
-
no próbuj
no
to próbuję idąc
i
-
nic
biegnę
więc
bo
jak uczono mnie na fizyce
której
prawdę mówiąc nigdy zbytnio nie lubiłem
(te
wszystkie koszmarne wzory!)
aby
pojawiła się siła nośna
trzeba
nabrać
odpowiedniej prędkości
ale
-
dalej nic
próbuj
próbuj
-
słyszę
(i
nie wyczuwam w głosie kpiny)
no
to próbuję inaczej
wbiegam
na jakieś małe
wzniesienie
macham
tymi rękami-skrzydłami
i
wybijam się do góry
patrzę
pod nogi
lecz
ziemia pod stopami jak zaczarowana
nie
odlatuje
tak
jak to robi ptakom
z
wrażenia potykam się
i
przewracam
lądując
twarzą prosto w kałuży
pióra
są chyba za małe!
-
słyszę
jak
krzyczy
(i
nie wyczuwam w głosie ironii)
być
może...
czując
w ustach błotnistą maź
po
cichu się jednak
zastanawiam
czy
jest to sprawka mitów i legend
czy
jednak
niedoceniana
kwestia wiary?
głosy
i twarze 21.04.2015
przytulone
do
miękkiej poduszki cienia
rzucanego
przez
drzewo
chłodziło
stopy
w
krystalicznym strumieniu
bez
pośpiechu płynącym
ku
morzu
przymknęło
oczy
na
chwilę
zawieszoną
gdzieś poza czasem
i
ciałem
przywołało
pierwsze takty
skocznej
melodii
natychmiast
do niej dodając
obrazy
doskonałe
w
swych miękkich i twardych detalach
malowane
na czystych
białych
płótnach
napiętych
niczym żagle łodzi
schwytane
przez wiatr
zadowolone
ze swojego dzieła
zatarło
ręce
niewinnie
się uśmiechając
a
teraz pora na to
co
odróżnia naszą żywą naturę
od
martwej
-
pomyślało
i
pojawił się twój głos
i
twoja twarz
delikatnie
naszkicowana trzcinowym
piórkiem
ślepe
drzwi 28.04.2015
tak
bardzo pragniemy aby w tym
(a
nie jakimś tamtym!)
naszym
życiu
wszystko
zostało w końcu
dobrze
ułożone
i
lęk przestał mrozić nam oczy
porankiem
lecz
gdyby wreszcie tak się stało
to
czy ten zaprowadzony wobec siebie
porządek
nie
doprowadziłby po pewnym czasie
do
stanu rozpaczy
opisanego
dosyć trafnie
przez
pewnego duńskiego filozofa
a
po którego to odkryciu
być
może zaskakującym dla nas samych
nasza
wola życia
mogłaby
umrzeć tak szybko
jak
umiera
przerażona
sekunda
bezlitośnie
zrzucana z tarczy zegara?
nie
wiedząc
czy
zbliżamy się czy oddalamy
od
tych ślepych drzwi
za
którymi nie ma już nic
bez
końca obracamy w palcach swoją duszę
jak
starą monetę
znalezioną
przypadkiem na ulicy
z
którą nie za bardzo wiadomo
co
zrobić
nie
dam rady 09.05.2015
i
tak nigdy nie będę miał
wszystkiego
nie
stanę jednocześnie w każdym możliwym
i
niemożliwym miejscu
i
o każdym czasie
by
podziwiać lub udawać obojętność
wobec
tego co jest i czego
nie
ma
nie
przeżyję też za tych których
znam
i nie znam
ich
prostych słów i nie mniej zawiłego milczenia
nie
obejmę całości
ani
w jednym
ani
w setce wierszy
nawet
w tych
które
nigdy nie zostaną już napisane
nie
nie
dam rady
trzeba
więc będzie wejść w szczegóły
przyglądać
się bacznie każdej chwili
z
osobna
rozkładać
je na stole
prostować
dłonią ich pozaginane brzegi
badać
wytrzymałość materiału
z
którego powstały
dotykiem
palców oceniać fakturę materiału
pochylać
się nad nimi
aby
poczuć czy pachną strachem
czy
jednak odwagą
i
koniec końców
pozwolić
im mówić jeśli tylko będą
tego
chciały
a
potem pozwolić im odejść
i
zniknąć
w
podziemnych krętych korytarzach
naszych
głów
gdzie
mieszka ich wstyd
a
w zapomnieniu ginie ich chwała
to
chyba ich wina 15.05.2015
jedni
o tym pisali książki
rozdarte
wiersze
a
czasem w nocy farbą
na
murach
inni
mówili o tym słowem
jasnym
gestem
lub
stojąc bez ruchu
pod
ścianą
a
byli też i tacy
którzy
nie bacząc na nic
po
prostu
robili
co trzeba
bo
przecież
inaczej
chyba nie można?
o
tak wielu z nich nikt
już
nie pamięta
zniknęli
na
zawsze
bezimienni
na
zawsze
samotni
w
mrocznych odmętach
naszej
nienapisanej
historii
ale
to chyba ich wina
na
wieki
że
cały czas tu jestem
i
dalej będę
w
tym cierpkim kraju
o
oczach zamglonych tęsknotą
choć
nie mam już siły
zbierać
okruchów
chleba
z
podłogi
czekając
na nich
przy
tym pustym stole
paradoks
25.05.2015
horyzont
zdarzeń
być
może
niedługo
jednak zniknie
pokonany
przez paradoks
informacyjny
dyskusje
na ten temat
już
trwają
i
są nader interesujące
(znów
ten Stephen Hawking...)
nie
wiem
czy
to coś zmieni
w
tej mojej grze w codzienność
od
dawna pełnej pozornych
horyzontów
a
niełatwo jest wyjść
poza
wyuczone zwroty
i
schematy
bojąc
się nieprzewidywalności
swojej
i innych
z
tym bólem który
dobrze
znamy
potrafimy
się bowiem pogodzić
za
każdym otrzymanym
razem
dzień
dzisiejszy 27.05.2015
ciągnę
ten mój dzień dzisiejszy
za
połę wytartego płaszcza
uparcie
za sobą
nawet
kiedy kręci z niechęcią głową
mówiąc
- nie
pcham
go wtedy do przodu
naciskając
na jego przygarbione plecy
nie
baczę na potknięcia
a
gdy się zapiera tłumaczę przekonuję
lecz
nie odpuszczam
bo
i ja wiem i on też to wie -
nie
ma innego wyjścia
razem
musimy przez to przejść
widząc
przy ulicy ławkę
pozwalam
mu jednak usiąść odpocząć
uspokoić
chroniczne zmęczenie
mało
tego
pozwalam
i jemu i sobie
na
jeszcze więcej
by
na chwilę zatrzymał nas bez
białym
zapachem majowego słońca
siedzimy
więc tak obok siebie
wsłuchując
się w nasze milczenie
czekamy
czy
coś nam powie
czego
jeszcze o sobie nie wiemy
przemijanie
29.05.2015
nie
lubię tego słowa
jest
takie nieuchronne
pozbawione
wdzięku
i
smutne
gdy
patrzy na mnie
przez
te swoje zaszklone
oczy
odwracam
wzrok
chciałbym
je przytulić
ale
nie mam siły
udawać
szeptać
kłamstw o powrocie
kiedy
w końcu odchodzi
powłócząc
literami
rozglądam
się
z
uważnym niedowierzaniem
tej
jasnej nocy 05.06.2015
tej
jasnej nocy
odłożę
na bok worek z trudnymi pytaniami
zapalę
świecę
znalezioną
w sklepiku gdzieś na Saskiej Kępie
przymknę
oczy
i
popłynę w zapachu brzoskwiniowych gajów
ku
Twoim ustom
płonącym
w
niebie ogniem księżycowej pełni
as
07.06.2015
nie
ma ze mną lekko
czasem
chciałby mnie szturchnąć
potrząsnąć
moją głową
zatrzymać
zanim
zrobię ten kolejny fałszywy ruch
ale
nie może mi nic szepnąć
do
ucha
nawet
tego został pozbawiony
musi
używać innych metod
przemyślnych
sposobów
kropel
deszczu odbicia w szybie zapachu
mnożyć
przypadki
jak
szachista
skoncentrowany
nad przebiegiem partii
przewidywać
kolejne posunięcia
(uwielbia
gambity)
niezauważalnie
powstrzymywać chaos
zachowując
przy tym spokój
i
opanowanie
choć
często chciałby mi wykrzyczeć
prosto
w twarz
jak
bardzo już ma dość tej pracy
tego
jednak nie może zrobić
póki
żyję
został
na mnie skazany
wyobrażam
sobie
jakie
to musi być dla niego trudne
walczyć
nie tylko z moim zwątpieniem
ale
i ze swoim
a
ja nawet nie wiem jak on wygląda
nie
umiem oblec go w ciało
zobaczyć
jego
uśmiechu
i
pewnie nigdy się też nie dowiem
czy
w głębi ducha
trochę
mi jednak nie zazdrości
biały
szkwał 11.06.2015
nadchodzi
niespodziewanie
jak
biały szkwał
na
wielkim jeziorze naszych pragnień
gdy
równie nagle cichnie
po
pokazie
swej
brutalnej mocy
na
wodzie kołyszą się już tylko resztki
irracjonalnego
cierpienia
i
ratunkowe koła naszych złudzeń
w
panice
wyrzuconych
za burtę
to
co niedokończone
znika
jak sen
w
głębinach pozbawionych światła
herbata
z cytryną 17.06.2015
jak
co wieczór
znów
trzeba uspokoić
rozbiegane
w głowie
słowa
posadzić
je
mimo
protestów
na
miękkich fotelach
milczenia
jak
dzieciom
podsunąć
pod nos
kanapki
i herbatę
z
cytryną
i
włączyć
kołysankę
nuconą
z
bezdusznych obrazów
na
ekranie
a
o północy
gdy
już wreszcie zasną
przenieść
je na rękach
do
snów
kilka
słów o nic 23.06.2015
nic
nie jest takie
jakie
się wydaje
kwestia
jego istnienia
od
dawna stoi pod poważnym
znakiem
zapytania
sprytnie
postawionym
przed
jakąkolwiek próbą
jego
opisania
albowiem
będąc
zaprzeczałoby
przecież swojej
istocie
ten
dylemat
był
już w przeszłości
źródłem
wielu nieporozumień
oraz
nader przykrych
rozczarowań
a
słowa
wiem
że nic nie wiem
okazały
się nawet
wyrokiem
choć
sędziowie twierdzili że
to
nic osobistego
za
to zgodnie z prawem
co
prawda ponoć nic co ludzkie
nie
jest nam obce
choćby
i niewola
lecz
ukaranie za pomocą słów
siebie
samego
to
delikatnie mówiąc
wcale
nie jest nic śmiesznego
niestety
samo
nic do powiedzenia
ma
na ten temat
nie
za wiele
a
w zasadzie to milczy
zdając
się na naszą ułomną
wyobraźnię
której
jak dotąd się chyba
nie
udało
stworzyć
czegoś
choć
trochę do nic podobnego
nic
w zamian też do dzisiaj
niczego
nie zaoferowało
żadnego
śladu
podpowiedzi
może
gdyby było czymś
lub
kimś
na
przykład człowiekiem
pewnie
by tylko
wzruszyło
ramionami
co
ni mniej ni więcej oznacza
że
w gruncie rzeczy
nie
jest to nic ważnego
trudno
się w sumie
temu
dziwić
nie
ma nic do stracenia
za
to tak wiele do zyskania
a
ponieważ
nic
nie dzieje się przypadkowo
zawsze
jest jakaś
przyczyna
i konieczność
będzie
spokojnie sobie czekać
na
tę cudowną chwilę
w
której wreszcie
stanie
się to co ma się stać
i
nic
zdobędzie
wszystko
na
swoją ukochaną wieczność
na
końcu tej drogi 29.06.2015
czytając
ostatni list Aoyagi Shigenari
porzuciła
nadzieję
wiedząc
co
wydarzy
się jutro
napisała
do niego
krótki
list
jak
może
ją odzyskać
nie
chce być sama
zaklęta
tutaj
w
martwym domu
zaczeka
na niego
jak
cień
tam
na
końcu tej drogi
o
czwartej nad ranem 08.07.2015
uwielbiam
czwartą rano
na
pustych jeszcze uliczkach
koty
i ptaki
bawią
się w chowanego
-
oczywiście tylko te koty
które
cierpią na drapieżną bezsenność
rześkie
powietrze
przyjemnie
omywa twarz
z
kurzu i zmartwień
hodowanych
cierpliwie w zmarszczkach
rosnących
pod oczami
mijam
bramy kamienic
zasłuchane
w porannej ciszy
drewniane
ławki
wrośnięte
w zimne betonowe chodniki
i
gasnące już latarnie
-
ratunek nocnych rozbitków
w
końcu wracam do siebie
otwieram
drzwi
a
tam na klatce schodowej
przykręcone
do ściany
skrzynki
na listy
czekają
ciągle
czekają na coś więcej
niż
te wszystkie rachunki do zapłacenia
o
czwartej nad ranem – raz jeszcze 18.07.2015
o
czwartej nad ranem
idę
krętym
szlakiem tajemnic
kształty
kolory
zapachy
odkrywam
w bajkowym wymiarze
zaułków
i cieni na ścianie
kamienic
idę
przez
sny o dobrych dniach
lecz
o czwartej
nad
ranem
wszystko
się może wydarzyć
i
nagle spotykam łzy
które
ktoś na ulicy
rozrzucił
niby
korale
ten
samotności swej ślad
idę
dalej
a
na ławce starej
pod
dachem z drzewa i gwiazd
ktoś
cicho gra blues'a
na
gitarze
śpiewając
ochrypłym głosem
jak
pięknie jest czasem pomarzyć
o
czwartej nad ranem
na
styku nocy
i
dnia
na
drugą stronę 27.07.2019
stoją
nad brzegiem
jeziora
myślą
czy
woda bardzo zimna
czy
na dnie nie leżą ostre muszle
albo
rozbite szkło
z
butelek
przestępują
z nogi na nogę
niepewnie
zaglądając
sobie
do oczu
narysowanych
na ich jasnych twarzach
dziwne
nigdzie
nie widać ani jednej łodzi
chciałbym
do nich
podejść
powiedzieć
że nie ma się nad czym
zastanawiać
przecież
i tak nie wiedzą
co
będzie jutro
-
ale brak mi odwagi
w
gruncie rzeczy
chodzi
przecież tylko o to aby w tych
podłych
czasach
dostać
się na drugi brzeg
zanim
będzie
o jedną noc za późno
kiedy
gram 21.08.2015
kiedy
gram siebie
publiczność
jest lekko znudzona
w
kluczowych momentach
zdawkowo
bije brawo
bo
tak wypada
a
z sali
i
tak dobiega
nieustanny
szmer
przyciszonych
rozmów
nic
nie pomagają zmiany
w
choreografii
scenografii
ani
nowe didaskalia
z
mozołem przygotowywane
na
kolejne spektakle
tej
samej sztuki
której
zakończenia
niestety
nie da się zmienić
zerkając
ukradkiem
w
krystaliczne ekrany wyciszonych
telefonów
widzowie
nie mogą się już doczekać
antraktu
aby
snując się po foyer
odpowiedzieć
na wiadomości
lub
napisać komuś
o
czymś
co
naprawdę chcieliby zobaczyć
niektórzy
nawet zajrzą
z
ciekawości
za
kulisy
rozczarowani
prezentowaną
ze sceny
poszarzałą
prozą codzienności
bo
koniec końców
będąc
tu
liczyli
przecież na coś więcej
za
to
kiedy
gram w siebie
publiczność
jest zachwycona
może
to kwestia miejsca
gorącej
atmosfery
tej
walki
z
niepewnością
popełnianych
błędów
i
fenomenalnych zagrań
wzbudzających
na przemian
jęk
zawodu i wybuch entuzjazmu
nie
wiem
po
prostu gram bo chcę choć raz
wygrać
siebie
worek
30.08.2015
ciągnę
go na wysoki klif
który
już kiedyś sobie upatrzyłem
ciągnę
pod górę
ten
ciężki worek zawiązany sznurem
by
nie patrzeć co w środku
choć
i tak słyszę stamtąd
pogardliwy
śmiech
i
słowa
te
gorzkie słowa
których
tak bardzo nienawidzę
drugi
koniec
ten
którym ciągnę
zadzierzgnięty
na mojej szyi
odbiera
mi oddech lecz tak właśnie
ma
być
niczego
nowego nie wymyśliłem
wszystko
już było Rodrigo
to
tylko codzienna
droga
przez piekło
na
ziemi
którą
dla nas stworzyłeś
lecz
jeśli mi się uda
i
spojrzę z wysoka na śpiewające morze
przetnę
linę rzucę go przed siebie
falom
dla zabawy
nie
dbając
czy
tam utonie
czy
ktoś go kiedyś wyłowi
bukiet
07.09.2015
kwiaty
kołysane
wiatrem
zerwę
na pachnącej latem łące
z
mego snu
potem
z
odrobiny nieba
płonącego
zachodzącym słońcem
wyczaruję
wstążkę
bukiet
przybiorę
gałązkami
myśli
swoich niewypowiedzianych
z
nagich słów
po
drodze
będę
nucił piosenkę
przez
czas jeszcze nie napisaną
na
pięcioliniach gwiazd
a
kiedy
już
przyjdę do Ciebie
podaruję
Ci ten bukiet kwiatów
jak
swą ukochaną książkę
kilka
słów o formie 18.09.2015
zwracając
się do tych
którzy
uważają
że
jest tylko mniej lub bardziej udanym
opakowaniem
rozkłada
w przepraszającym geście ręce
zamiast
wyjaśnienia
czasem
są szorstkie
jak
prostokątny arkusz papieru ściernego
do
szlifowania
pokrytych
grubą szpachlą pięknych kłamstw
mających
uratować brzydką prawdę
innym
razem są gładkie
niczym
nóż
lśniący
metalicznym blaskiem
złapanej
w nocną sieć tarczy księżyca
z
tandetnego horroru
jej
postać czysta
potrafi
napiąć nawet najmniejszy nerw
do
granic wytrzymałości
ukrytej
gdzieś pomiędzy dumą i wstydem
głębi
swojego upadku
o
którym najbardziej zainteresowany
jak
zwykle
dowiaduje
się ostatni
albo
nie dowiaduje się nigdy
może
to i dobrze?
ta
cecha jest jej dodatkowym atutem
na
tym świecie
pełnym
zamaskowanych idei
przemycanych
przez granice których
nikt
już nie chce bronić
bo
nie wierzy że nadal istnieją
moje
imię 26.09.2015
pewnego
razu obudzę się
i
nie będę pamiętał kim jestem
moje
imię
będzie
dla mnie tak samo obce
jak
twarz
która
spojrzy na mnie z lustra
cóż
nie
wiem
czy
będzie to ludzka twarz
pewnego
razu obudzę się
lecz
będę dalej spał
wśród
drzew wysokich
na
chłodnej ziemi
przy
zakręcie
rzeki
niosącej
martwą wodę z gór
Atlantyda
03.10.2015
nauczyliśmy
się już zamykać
głos
w litery
lecz
czy to coś da
gdy
niebo zamienia się w piekło
a
my
nie
umiemy przyznać się
do
słabości
coraz
częściej
krople
naszej krwi
spadają
na
zbyt gładkie posadzki
zbyt
gładkie
za
to
jak
ładnie odbija się od nich światło
palących
nas emocji
gdy
w pogoni za szczęściem
znikamy
ze
swoich oczu
iluzjonista
13.10.2015
rozcina
policzki uśmiechem
szerokim
na
powitanie
lecz
twarz zaraz poważną się staje
-
wtedy o ileż lepszy
jest
efekt tego
co
będzie za chwilę się działo
bez
słowa
wyciąga
z ust kulkę szklaną
nie
wiem czy miał ją tam wcześniej
przebiegle
schowaną
czy
była to jakaś
sztuczka
i
nawet nie ma o tym kiedy pomyśleć
gdy
wisi przed nim w powietrzu
niczym
wielka kropla
przeźroczystej
ciszy
powoli
zbliża ku niej swoje ręce
a
ona wiruje
coraz
prędzej i prędzej
jak
derwisz
w
tym mistycznym tańcu
nieustannej
zmienności rzeczy i świata
aż
nagle staje się ciemność i...
-
trzask!
z
palców strzelają mu snopy iskier
a
kulka jak lód
zaczyna
się roztapiać!
to
było jednak tylko złudzenie
przez
tę gwałtowność
wywołane
bo
kulka zmieniła się w srebrny księżyc
i
z gracją uniosła
swój
nowy kształt nad salę
a
tam już czekały gwiazdy
i
fruwać zaczęły
komety
ciągnąc
za sobą długie jasne warkocze
z
wplecionymi wstążkami
marzeń
nienasycone
w swej ciekawości
co
też się zaraz wydarzy
a
dzieje się wiele
bowiem
na sali pojawia się Wenus
reflektora
światłem
prowadzona
niosąc
kosze pełne kwiatów i owoców
choć
z pewnością
nie
tylko do takich zadań
została
z
morskiej piany stworzona
unosząc
się jak księżniczka wśród braw
i
gorących okrzyków
z
uśmiechem rozdaje słodkie
winogrona
burząc
przy okazji
swą
nieziemską urodą
ten
rozparty na skrzypiącym krześle
tłusty
święty spokój
chcecie
wiedzieć co było dalej?
nie
zdradzę
bo
warto samemu choć raz to zobaczyć
ale
po cichu
wam
podpowiem
że
bilety są magicznie tanie
prawo
wyboru 20.10.2015
odwracam
głowę
to
stamtąd znowu słyszę ten głos
który
odzywa się kiedy powinien milczeć
znam
go aż za dobrze
cóż
mi pozostaje?
dwa
wyjścia
-
i nie moje prawo do wyboru jednego z nich
blizny
25.10.2015
tego
nie da się tak po prostu wydobyć
postawić
na stole wytrzeć z kurzu oglądać
z
każdej strony palcem podążać za rysami
sprawdzając
czy to nie są jednak pęknięcia
jak
ukryte blizny po przejściach zasypane
garściami
jesiennych liści porzuconych
przez
wiatr mocny zimny wiatr od północy
nasza
tęsknota niczego nie może zmienić
tak
jak żadna ofiara ani złość że nigdy nie
zdołamy
zrozumieć planu o ile istnieje jakiś
plan
który dotyczy każdego z nas i każdej
niewidocznej
śrubki z których jesteśmy
poskręcani
jak korzenie biegnące we wszystkich
kierunkach
wszystkich tylko nie ku niebu
niebo
trzeba jednak zostawić wschodom i
zachodom
słońca tej wyroczni obecnej
milczeniem
w książkach o historii przetrwania
pisanych
przez ciebie przeze mnie przez nas
każdą
chwilą która i tak zniknie jak postać
znikająca
w śnieżycy jeszcze ostatni raz
machająca
do nas ręką zanim rozpłynie się bieli
powołanie
04.11.2015
powołałeś
nas do życia
abyś
miał zajęcie
w
tej pustce
pozbawionej
słów początek
i
koniec
nie
było to proste
i
takie już zostało
choć
pewnie
nie
tego się spodziewałeś
ale
rozumiem
to
sam
też chyba bym tak zrobił
bo
jak długo można tkwić
w
samotności
kiedy
nie ma nawet komu
opowiedzieć
o
sobie
obieg
zamknięty 07.11.2015
zbyt
ciężka
by
nadal unosić się w powietrzu
odrywa
się od chmury
i
spada
zaciskając
oczy
coraz
bliżej ziemi
i
coraz bardziej jakby blada
dławi
swój strach
przed
tym
jak
ten lot się skończy
z
wysoka
wszystko
wygląda tak pięknie
teraz
zobaczy świat
z
bliska
jeśli
jej serce nie pęknie
trafia
w dach
i
wśród wielu sobie podobnych
toczy
się z krzykiem
w
dół
do
ocynkowanej rynny
tam
łapie moment wytchnienia
lecz
nie za długi
bo
słyszy już
złowrogi
szum
pędzącego strumienia
wpada
w ciemność
żołądek
pochodzi jej do gardła
tym
razem będzie
ciężko
wydostać
się na zewnątrz
czas
płynie
i
ona w nim nie wiedząc dokąd
w
końcu wypływa na
powierzchnię
łapiąc
ustami powietrze
straciła
wiele
coś
jednak z niej przetrwało
słońce
wyciąga ku niej
swoje
ręce
ratując
wyziębione ciało
i
wtedy czuje jak
znów
zaczyna wznosić się do góry
tą
ocaloną cząstką
pamięci
kiedyś
zapisanej w chmurach
formularz
14.11.2015
siedział
przy biurku
takim
prostym
doprawdy
nic specjalnego
wyglądał
zwyczajnie
jak
typowy urzędnik
wykonujący
swoją nudną pracę
pochylony
nad blatem
wpatrywał
się
w
leżący przed nim formularz
od
czasu do czasu
stukał
cicho długopisem
w
kartkę
jakby
musiał się nad czymś
zastanowić
a
może
to
była tylko taka poza?
zdziwiło
mnie
że
na bocznej ścianie wisiał
duży
płaski telewizor
włączony
lecz
z wyciszonym dźwiękiem
a
więc i tu dotarła jednak
nowoczesność
w
końcu
uniósł
głowę
popatrzył
na mnie przez chwilę
i
spokojnie zapytał
-
w co wierzysz?
zaskoczony
spojrzałem
na ekran telewizora
aby
ułożyć w głowie
jakąś
rozsądną odpowiedź
jeśli
już
to
spodziewałem się nieco
innych
pytań
właśnie
trwała relacja
z
Paryża
setki
policjantów z bronią
pędzące
karetki
i
bezgłośnie poruszające się
usta
przerażonych
ludzi
na
pasku biegnącym
w
dole ekranu
powoli
przesuwała się liczba
zabitych
nigdy
tam nie byłem
nie
zdążyłem
-
w co wierzysz?
powtórzył
głośniej
lekko
zniecierpliwionym głosem
przyzwyczajenie
23.11.2015
bęben
pralki powoli wiruje
piorąc
znoszone ubrania
przywiązałem
się do nich
żal
mi je wyrzucać choć są już stare
i
wyblakłe jak życie
pozbawione
granic dobra i zła
consuetudo
(quasi) altera natura
nie
muszę już jednak nadążać
za
aktualnymi
trendami
w modzie
tym
bardziej że
odpowiedni
dobór kroju do sylwetki
wydaje
się dzisiaj
być
nadmiernym
wyzwaniem
detektory
27.11.2015
zgubiły
się schowały czy gdzieś zniknęły
na
dobre?
jak
na razie nic nie wiadomo
poszukiwania
trwają
zaangażowano
znaczne siły i środki
w
ludziach i sprzęcie
sprowadzono
w trybie ekspresowym
nowoczesne
detektory
pracujące
we wszelkich możliwych zakresach
-
niestety
bez
rezultatu
nic
też jak dotąd nie dały
odczytywane
drżącym głosem
komunikaty
w mediach
hasztagowe
akcje na portalach społecznościowych
a
nawet
te
anachroniczne ogłoszenia
przyczepiane
na słupach i przystankach
zaopatrzone
w imponującą ilość wykrzykników
przepadły
jak
kamień w głęboką wodę
ulotniły
się jak kamfora
wyparowały
jak
pieniądze z karty kredytowej
po
piątkowym pobycie w barze
rozpłynęły
się jak mgła
przegoniona
przez szamana szepczącego
sekretne
zaklęcia
(widziałem
go wczoraj na Discovery)
czy
kiedyś jeszcze powrócą?
Jedne
i te same 30.11.2015
istnieją
krawędzie nad którymi
niebezpiecznie
balansujemy
usiłując
złapać równowagę
i
te ostre które od niechcenia
rozcinają
nam skórę twarzy
są
wysokie mury budowane
by
się za nimi schować
i
te grube z twardych cegieł
o
które beznamiętnie
rozbijamy
nasze chore głowy
czasem
są to jedne i te same
lecz
bywają i złudzenia tak piękne
w
swojej doskonałości
że
aż żal się z nimi rozstawać
ale
także i takie które nas ratują
przed
ostatecznym upadkiem
co
u ciebie słychać 05.12.2015
co
jakiś czas wysyła listy
do
samego siebie
nie
są to jednak takie zwykłe listy
w
ich pierwszej części
z
godną podziwu determinacją
opisuje
przyczyny swoich kolejnych
wzlotów
i upadków
niczym
analityk
badający
wykres giełdowej spółki
przewiduje
poziomy wsparcia
i
linie oporu
możliwości
odwrócenia trendów
wnikliwie
rozpatruje
czy
wygenerowany sygnał kupna
nie
jest przypadkiem fałszywy
z
napięciem
przygląda
się utworzonym formacjom
aby
przewidzieć
kiedy
powinien zamknąć pozycję
z
jak największym zyskiem
lub
najmniejszą stratą
w
drugiej części
opowiada
za pomocą słów
(uważa
że czasem całkiem zabawnie)
swoją
codzienność i conocność
dzieli
się refleksjami po najnowszym filmie
Paola
Sorrentino
pisze
o gwałtownej burzy
która
wczoraj przeszła nad miastem
łamiąc
stare drzewa
i
o jej oczach
w
których znów zobaczył poziomki
choć
wcześniej myślał
że
tylko tak mu się wydawało
na
końcu zawsze prosi
-
napisz co u ciebie słychać
gdyby
je jeszcze wysyłał
na
swój aktualny adres zamieszkania
ale
nie
to
byłoby zbyt proste
wyszukuje
dziwnie brzmiące nazwy ulic
w
miastach na końcu świata
opuszczone
osady
w
środku amazońskiej dżungli
przysiółki
nad Bugiem
wioski
na
pustynnym Tybecie
lub
porty na wyspach Mikronezji
gdzie
statek zawija kilka razy w roku
aha
i
nigdy nie podaje adresu zwrotnego
jakby
nie wierzył
że
kiedyś sobie odpisze
koniec
świata 08.12.2015
przynosi
postrzępioną gazetę
znalezioną
gdzieś na ulicy
i
pokazując palcem na tłusty tytuł krzyczy
-
a nie mówiłem?
zobacz
no zobacz
tu
napisali że zbliża się koniec świata
rozglądamy
się obaj dookoła
on
trwożliwie ja bardziej dla towarzystwa
ale
w zasięgu naszego wzroku
końca
świata nie widać
-
sam widzisz prasa kłamie
mówię
z uśmiechem
ale
on przecząco kręci głową
jakby
chciał ją sobie odkręcić od kręgosłupa
i
zaczynam się bać
że
zaraz mu się to uda
po
chwili odchodzi
cicho
złorzecząc coś pod nosem
i
nie jestem pewien czy nadal jeszcze jestem
jego
przyjacielem
czy
może już zostałem zaklasyfikowany
do
natychmiastowego
połknięcia
przez wielką rybę
tuż
po północy 13.12.2015
nie
umiem znaleźć słów
z
którymi wróciłbym do tamtego czasu
i
miejsca
do
uśmiechu
który
tuż po północy zgasł
w
jednej chwili
jak
zdmuchnięty wiatrem płomień świeczki
do
tego niedowierzania
malującego
na twarzach smutne oczy
patrzące
bezradnie
w
odchodzącą przyszłość
trzy
zdziwienia (niekoniecznie ze sobą związane) 19.12.2015
są
dziwne myśli
co
lecą po niebie
jak
ptaki ku krajom dalekim
chcą
przeżyć zimę
by
wrócić na wiosnę
gdy
lody spłyną w dół rzeką
są
dziwne słowa
ich
zawsze brakuje
gdy
są najbardziej potrzebne
za
długie na szept
zbyt
krótkie na krzyk
silniejsze
niż obojętność
są
dziwne czyny
w
nasz byt zaplątane
gdy
w oku zakręci się łza
lecz
to nie smutek
a
kropla wzruszenia
wreszcie
obmyje nam twarz
"do
zobaczenia" 20.12.2015
od
kiedy się pojawiły
patrzę
na nie codziennie
traktując
to już prawie jak jakiś przesąd
którego
przestrzeganie
ma
mnie ochronić przed wymierzonym we mnie
złem
niemal
codziennie
bo
czasem w pośpiechu zapominam to zrobić
biegając
ze szczoteczką do zębów
w
ustach
i
jednocześnie w popłochu zakładając koszulę
gdzie
ja się tak spieszę swoją drogą?
w
każdym razie
one
zostają a ja wychodzę
aby
pełen obaw spotkać się z kolejnym dniem
i
dopiero wieczorem
gdy
budzę je zgrzytem klucza w zamku
mogę
sprawdzić
czy
nie mają do mnie żalu o te krótkie bezgłośne
"do
zobaczenia"
którego
nie powiedziałem
sklep
z wycinkami 23.12.2015
ten
wycinek rzeczywistości należy
do
moich ulubionych
i
zawsze się przy nim na chwilę zatrzymuję
choć
przecież wiem
że
już mnie na niego nie stać
jego
jasne słoneczne barwy
natychmiast
przywołują te wszystkie miłe
wspomnienia
z dzieciństwa
pełne
pogoni za przygodą
i
ucieczek przed z trudem udawanym
gniewem
rodziców
o
a
tamten
to
już zupełnie coś innego
zaskakujący
kształt
otoczony
rozproszonym światłem
rzucającym
fantastyczne cienie na świadomość
zmusza
do próby wielopłaszczyznowej
interpretacji
jego
niejasnego przeznaczenia
jednocześnie
przywołując na usta lekki uśmiech
bowiem
kapryśne skojarzenia
szybko
wymykają się spod kontroli
za
to o tym
nowym
nie
mam pojęcia co myśleć
bo
wygląda niepozornie wręcz nijako
a
przy tym
nie
jest aż tak drogi jak te poprzednie
mimo
szarości i odczuwalnego dystansu
bije
jednak od niego jakiś magnetyzm
nieobliczalności
oraz
stanowczej nie-pokory
wobec
strażników porządku bezprawia
być
może właśnie taki
jest
mi potrzebny
aby
złożyć wreszcie kompletną rzeczywistość
nie
będącą tylko
swoim
kolejnym przybliżeniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz