upadamy nie raz i nie dwa
lecz by dalej przed siebie iść
nie wiedząc nawet dokąd
musimy też przecież wstać
idziemy przez drogi proste
i brniemy przez bezdroża
wśród łanów zbóż falujących
i ulic biegnących bez końca
dźwigamy nad sobą niebo
stopami znacząc ziemię
po bagnach i leśnych ostępach
o których nikt inny nie wie
czekają nas deszcze i burze
i czeka nas w ciszy samotność
choć tak wielu idzie tuż obok
swój ciężar z trudem unosząc
idziemy z uśmiechem na ustach
a nie raz i ze łzami w oczach
tęskniąc za chwilą szczęścia
by sercem swym w nas urosła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz