chodzimy po ulicach
strzepując wciąż ten sam gorzki popiół
z myśli wypalanych przez głód
przeglądamy się
w szybach zamkniętych na głucho okien
przybrudzanych przez czas
jedną ręką rozsuwamy
zamek błyskawiczny horyzontu zdarzeń
by drugą zaraz go zamknąć
uciekamy wiedząc
że przed samymi sobą uciec nie można
tak samo jak przed światłem
i wybaczamy wszystkim
którzy jeszcze nie wiedzą co uczynią
gdy wkraczając w zaklęty krąg iluzji
rozstaną się ze swym dzieciństwem