czy można odczytać coś
co nie jest możliwe do odczytania
gdyż zapisane zostało
w nikomu nieznanym dziś języku
lub jakimś skomplikowanym szyfrem
znanym tylko temu
który tekst rzeczony napisał?
czy można nazwać coś
co nie jest możliwe do nazwania
umykając poznaniu
tym bardziej im bardziej
pragnienie dławi zmysł obserwacji
w logice rozmytej
chorej na własną zachłanność?
czy można zrozumieć coś
czego zrozumieć się nijak nie da
ani rozsądkiem ani emocji wyrazem
zamkniętym jednak
w przeciwieństwie siebie
tak podobnym
że niemożliwym do odróżnienia?
Chyba nie można, ale można próbować... Czytałam gdzieś o tym manuskrypcie W. Bardzo ciekawa sprawa. Może kiedyś ktoś to rozszyfruje. Hmm... Dużo jest jeszcze na świecie tajemnic, zjawisk, których nikt nie potrafi zrozumieć, a co dopiero je nazwać.
OdpowiedzUsuńBo ..."Chodzi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa", chciałoby się powtórzyć za Juliuszem 😉 . I jeszcze dodać - co poczuje serce. Myśli, wrażenia, emocje, uczucia przemijają. Zostają nawyki, przekonania, wartości, wspomnienia... Ale bywa, że i one potrafią się zmienić i to nie raz.
I jak w tym wszystkim odnaleźć siebie? Tę "prawdziwą cząstkę", która stanowi owo najczystsze Ja? Ten rdzeń każdego z nas -jestestwa?
Kim jestem i dokąd mnie niesie? Idę, jestem w ciągłym ruchu (Ziemia nieustannie się obraca, a my razem z nią). To pytanie zadajemy sobie chyba na każdym etapie życia. Każdy jego stopień jest inny, wnosi coś nowego. Poruszamy się to w górę, to w dół. I tak poznajemy samych siebie wciąż od nowa, bo ten proces trwa póki Tu żyjemy, a kto wie... Może on tak naprawdę nigdy się nie kończy? Bo nadal istniejemy, tylko w innej formie, wibracji, gęstości... gdzieś Tam, albo bliżej niż nam się wydaje.
Wszelkiej pomyślności, Deep... 🙂
Tak, dużo tych tajemnic... całkiem sporo nosimy ich chyba również w sobie ;)
UsuńCo na przykład wiemy o swojej duszy? Czy z przekonaniem moglibyśmy dzisiaj powiedzieć, nawet po tych wszystkich życiowych doświadczeniach, które już za nami, że znamy jej wszystkie zakamarki i nic nas nie zaskoczy?
A życie to rzeczywiście pewien "proces", w którym mniej lub bardziej (nie)świadomie bierzemy udział, choć czasami przypominający ... "Proces" Kafki ;)
Mimo wszystko warto zachowywać nawet w niełatwych momentach tego "procesu" pogodę ducha - tym bardziej, że z pogodą za oknem ostatnio bywa, delikatnie mówiąc... różnie ;)
Pogodnego weekendu Lutano :)
db