zjawiają się tak bezszelestnie
w ogrodach naszych snów
by zabrać nas ze sobą w podróż
niezwykłą
do wypełnionych magią mórz
przybywają z planety zdarzeń
i spraw dla nas tu niemożliwych
lecz z nimi dotrzemy wszędzie
dopóki
ktoś lub coś nas nie zbudzi
czy są zaprogramowaną
w naszej podświadomości iluzją
czy może raczej krokiem
do amplifikacji
nieznanych nam części umysłu?
symbole znaki drogowskazy
zdziwienie radość i przerażenie
ucieczka czy pogoń za swoim
przeznaczeniem?
być może - nic nie jest tutaj pewne
Im dluzej zyje, tym bardziej sie przekonuje, ze tak zwany swiat rzeczywisty jest jedynie interpretacja naszych odczuc i niewiele sie rozni od iluzji-nieiluzji snu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, obudzona popoludniowa kawa :)
Świat rzeczywisty chyba lekko ostatnio zwariował - a może to nam otworzyły się teraz nieco bardziej oczy i patrzymy na niego, powiedzmy, trochę... inaczej? 😉
UsuńCiekawe, czy to się będzie jakoś przekładać na najbliższe sny 😉
Miłego słonecznego popołudnia, Eliu 🙂
db
Faktycznie coraz trudniej odróżnić iluzję od rzeczywistości. Żyjemy utopią wszyscy i łudzimy się zamiast przetrzeć oczy zobaczyć fakty.
OdpowiedzUsuńPiękne Deep. Szacun.
Czasem nie przyjmujemy do wiadomości tego, co widzimy - bo nie możemy uwierzyć, że jest to prawdą...
UsuńDzięki za miłe słowa, Kasiu 🙂
Wszystkiego dobrego!
db
Człowiekowi wydaje się, że zna świat, który go otacza co już jest pewnego rodzaju iluzją - obrazem bo dla każdego jest on inny, choć pewne ramy ma wspólne. Możemy poznać zaledwie jego niewielki kawałek, przepuszczając przez własną percepcję, rozumowanie czy w końcu osąd, bo zawsze jakieś wnioski się nasuwają. Einstein kiedyś powiedział, że "wszystko jest względne"... Dzisiejszy chaos tak namieszał w głowach ludzi, że każda najdziwniejsza teoria ma rację bytu, jeśli ktoś jest w nią, w stanie uwierzyć. Chyba lepiej zostawić to wszystko i skupić się na sobie, zapytać siebie w głębokiej ciszy: "Co tu się dzieje? I jak to działa?". Odpowiedź może przyjść, nie od razu, ale może właśnie poprzez jakieś znaki w ciągu dnia jeśli ich nie przeoczymy czy podczas snu, który uda nam się zapamiętać. Interpretacja należy do nas i do naszej intuicji, do pewnego rodzaju pewności w tej całej bańce iluzji w którą ubiera się rzeczywistość, tylko po co ona nas tak zwodzi? Czego mamy się w ten sposób nauczyć? Ile błędów popełnić by cokolwiek zrozumieć? A jeśli pobłądzimy za bardzo... czy kogoś to będzie zajmować poza nami samymi? Każdy i tak odpowiada sam za siebie i tylko sam coś może z tym zrobić. Czy ten, co ów iluzję wykreował to my sami czy może realizujemy czyjś z góry założony program. No właśnie... Pytanie rodzi pytanie i można tak w nieskończoność, a życie sobie płynie, płynie...
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wieczorne pozdrowienie. Dobrego czwartku, Deepbreath :)
Być może nadszedł czas, że (znów?) musimy się nauczyć rozróżniać, co jest iluzją, a co jest rzeczywistością. Po co? Myślę, że po to, aby nie tracić czasu i sił na sprawy, które ktoś nam podsuwa, abyśmy się nimi zajmowali, tracąc z oczu to, co jest dla nas naprawdę ważne...
UsuńCo jest tak naprawdę dla nas ważne?
Tu chyba każdy musi sobie sam na to pytanie odpowiedzieć, korzystając z sytuacji, że przynajmniej teoretycznie mamy teraz trochę więcej czasu dla siebie - choć różnie to z tym bywa.
Tak, jak bardzo trafnie moim zdaniem napisałaś - "każdy odpowiada sam za siebie i tylko sam coś może z tym zrobić."
Miłego dnia, Lutano!
I dziękuję za Twój bardzo ciekawy komentarz :)