tamtego dnia - tak kiedyś zacznę tę opowieść -
węzły wątpliwości zostały rozwiązane
i wszystko wreszcie ruszyło z punktu wyjścia
gdzie trwało biernym na cud oczekiwaniem
oczekiwaniem w którym nie było żadnej treści
a i forma pozostawiała wiele do życzenia
- było bowiem już tylko przyzwyczajeniem
opakowanym w arkusze łakomego czasu
czasu w swym apetycie niepowstrzymalnym
ani przez zaklęcia ani modły wznoszone
ku niebu w górach na morzu wśród bliskich
czy to w samotności - co nie ma znaczenia
znaczenia dla sprawy o której opowiedzieć
chcę nie bacząc czy słuchać mnie zechcesz
miast mym rozkoszować się milczeniem
- czczym choć w swoim pięknie doskonałym
Deep czyżbyś przerzucił się na prozę? 😉
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że bardzo intrygujący tekst, jakby wstęp. Przywodzi mi na myśl czasy Wołodyjowskiego czy Zagłoby.
To dobrze, że się ruszyło... to znaczy, że się rozwinie, zapewne od Autora zależy w jakim kierunku. Wszak to jego opowieść 🙂
Dobrostanu wszelakiego 🙂
Proza nigdy nie była mi obca... ;)
UsuńPoezja jednak, jak mi się wydaje, ma nieco większą siłę przekazu w swym, powiedzmy, "skondensowaniu" - również jeśli chodzi o emocje...
Ale to tylko moja opinia :)
To, co napisałem, to takie jakby "punktowe światło reflektora" na scenę teatru życia, gdzie są dwie osoby, z których jedna planuje coś opowiedzieć - ale jeszcze nawet nie wie, czy to, o czym chce opowiedzieć tej drugiej osobie, kiedyś się wydarzy...
W każdym razie chce przestać milczeć - i może potrzebuje jakiegoś "pretekstu"? ;)
Dobrego dnia Lutano :)