z cyklu "filmy i seriale"
w filmie "Młodość" ktoś - jakoś umknęło mi jednak kto
więc z niekłamaną przyjemnością obejrzę ten film kolejny raz
- mówi tak:
"zmarnowałeś mi najlepsze lata mojego życia"
(mam nadzieję że kwestię tę w miarę dobrze zapamiętałem)
zakładam że nie brzmi to za dobrze dla osoby do której słowa
te ciężkie jak ołów są skierowane
ale trudno by było inaczej skoro jest w nich zarazem
akt oskarżenia - i jakże okrutny werdykt
od którego nie ma się już możliwości odwołania
oczywiście nie o film tu chodzi lecz o sytuacje w życiu
gdy w sekundzie wszystko się rozpada na nieodwracalne części
będące - niczym w pierścieniu Gaussa -
iloczynem elementów pierwszych takich jak choćby
dobro i zło młodość i starość czy emocje i ich rażący brak
a przecież "emocje są wszystkim co mamy" - mówi Harvey Keitel
odchodząc w tę wieczną mgłę
przez którą zawsze samotnie idzie się w nieznane
- czy może Mick
tylko doskonale odgrywając rolę dla siebie napisaną?