chodzenie po rozżarzonych węglach
bosymi stopami
wymaga skupienia
i pokonania lęku przed nieznanym
ponoć idąc
nie wolno się zatrzymywać
a euforia
winna zaczekać na swoją kolej
nie wiem czy spróbuję
nie jestem pewien po co teraz
miałbym to robić
choć całkiem możliwe że nadal warto
może nie wystarczyć gdy o tym tylko
napiszę
Rozzarzone wegle bynajmniej nie zachecaja do takich ekscesow, ciekawe dlaczego ludziom potrzebne sa tego rodzaju eksperymenty. Mysle, ze lek prze nieznanym mozna pokonac w mniej bolesny/ryzykowny sposob ale to tylo moja opinia :)
OdpowiedzUsuńMilego, pogodnego, ale nieupalnego weekendu Deep!
Ci, co to robią, pewnie mają swoje, powiedzmy... powody ;)
UsuńSam mam przyjaciela, dla którego adrenalina jest niemal konieczna do życia, choć może nie aż w takim stopniu, jak to pokazano w filmie pod tym samym tytułem - zresztą całkiem niezłą komedią moim zdaniem :)
Upały rzeczywiście dają ostatnio w kość - wygląda na to, że we Włoszech jest teraz chłodniej, niż w Polsce.
Dobrego weekendu, Eliu - w rześkiej bryzie od morza :)
Podziwiam stopy - które
OdpowiedzUsuńnie mają pęcherzy
po rozgrzanym spacerze...
Nie wiemy, czy nasze stopy będą w pęcherzach, póki nie spróbujemy...
UsuńNie wiemy też jednak, czy taka „próba ognia” jest, powiedzmy, „przydatna” - ale tego nie wie się chyba nigdy „przed”...
Dobrego dnia, Ninel
DB
Co mi się kojarzy z chodzeniem po rozżażonych węglach? Codzienne kłótnie chociażby. Tak jakoś mi się skojarzyło, nie wiem czy dobrze.
OdpowiedzUsuńCiekawe skojarzenie - ale całkiem trafne, bo podczas takich kłótni można się całkiem nieźle "poparzyć"...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zamyśleniem