może jeszcze trochę poudajemy siebie
dopóki wciąż do nas przychodzą
kolejne dni i noce
przynosząc zmęczone przez życie chwile
z którymi
- mimo wszystko -
coś wypadałoby zrobić
aby nie zapadała ta jakże niezręczna cisza
podobna do niechcianego gościa
zjawiającego się nie w porę
(cisza patrzy na mnie z wyrzutem)
a czy kiedyś staniemy się w końcu sobą
niestety wciąż nie wiemy
bo udawanie
tak bardzo weszło nam już w krew
i w usta
że boimy się je otwierać
by krzyczeć nie zacząć z rozpaczy
pozbawiając się tej ostatniej odrobiny
godności
zachowanej kiedyś na lepsze czasy