tamtego dnia - tak kiedyś zacznę tę opowieść -
węzły wątpliwości zostały rozwiązane
i wszystko wreszcie ruszyło z punktu wyjścia
gdzie trwało biernym na cud oczekiwaniem
oczekiwaniem w którym nie było żadnej treści
a i forma pozostawiała wiele do życzenia
- było bowiem już tylko przyzwyczajeniem
opakowanym w arkusze łakomego czasu
czasu w swym apetycie niepowstrzymalnym
ani przez zaklęcia ani modły wznoszone
ku niebu w górach na morzu wśród bliskich
czy to w samotności - co nie ma znaczenia
znaczenia dla sprawy o której opowiedzieć
chcę nie bacząc czy słuchać mnie zechcesz
miast mym rozkoszować się milczeniem
- czczym choć w swoim pięknie doskonałym