wyciągam - tym razem swoje - dawne szkice
i rysunki przeszłości
którym udało im się jakoś przetrwać
przez te wszystkie lata
niektóre są już wyblakłe
a w innych razi mnie ich nieporadność
- brak pomysłu
złe proporcje lub brak detali
bez których obraz bywa w pewnym stopniu
niepełny
nie podobają mi się (delikatnie mówiąc)
biorę wiec akwarele i na niektórych
nakładam kolory
aby stały się barwniejsze
bo razi mnie w nich ten ewidentny brak
życia
czasem dodaję też jakieś nowe
elementy
których wcześniej nie było
ale - jak sądzę - z takich czy innych powodów
powinny się jednak na nich znaleźć
bywa że dorysowuję na tej samej zasadzie
nieobecne w pierwotnej wersji
postaci
pozwalając im (dla siebie) zaistnieć
choć wiem że nie jest to przecież zgodne
z prawdą
niestety
na ogół nie potrafię wpleść do nich kinetyki
- a szkoda
nawet jeśli ruch jest aktem jakże
niedoskonałym
ostatnio się zastanawiam czy nie iść
na całość
i nie dorzucać do nich plików dźwiękowych
by - zgodnie z duchem czasu -
przetransferować to wszystko razem
w cudowny świat wirtualny
mógłbym wtedy opowiedzieć to
co się nie wydarzyło
lecz mogło zaistnieć w takiej właśnie
formie
jaką temu na nowo pragnę nadać
- unikając przy tym chytrze odpowiedzi
o czystość swoich intencji
(o ile ktoś chciałby je zakwestionować)
tak czy owak taki "poprawiony" szkic
czy rysunek
jest w pewnym sensie auto-falsyfikatem
pod którym niemniej
(jak mi się wydaje)
wciąż mogę umieścić swoją
sygnaturę
a w razie potrzeby
mogę go nawet przedstawić przed jakimś
audytorium
czy w porywie szaleństwa
wystawić jawnie na publicznej aukcji
utrzymując
że była to tylko mała renowacja
takie niby-odświeżenie
- tylko jaka wtedy będzie
jego niezaprzeczalna wartość?